Gen. bryg. w st. spocz. Marek K. Ojrzanowski
Ubiegłoroczne obchody 100-lecia odzyskania niepodległości stanowiły okazję do szczególnego uświęcenia tak wiekopomnego wydarzenia, wyrażenia hołdu i szacunku politycznym i wojskowym przywódcom, którzy na swoich barkach na przekór niezliczonym przeszkodom, wykazali niezłomną wolę i siłę charakteru doprowadzając do pomyślnego końca swoją wizję niepodległej Rzeczypospolitej. Szacunek należy się również wszystkim naszym rodakom, którzy poszli za głosem przywódców i w wielu przypadkach z narażeniem życia czynnie wsparli odrodzenie nowej państwowości polskiej.
Wydarzenia rocznicowe jubileuszowego roku, jak i same uroczystości Dnia Niepodległości pozostawiają jednak duży niedosyt. Upartyjniona władza mimo deklaracji w przyjętej przez Sejm uchwale ustanawiającej 2018 rok Rokiem Jubileuszu 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości, że „Polacy porzucą spory, by wspólnie świętować ten radosny Jubileusz w jedności i pojednaniu”, nie była w stanie tej wspólnoty zapewnić. Brak udziału partii opozycyjnych w głównych uroczystościach, rozliczne incydenty z udziałem ekstremistów narodowych, zresztą hołubionych i sankcjonowanych przez tę władzę oraz fiasko w ciągu roku wydumanych i pompatycznych zamierzeń, jak na przykład rejs jachtu „Polska 100”, pokazały, że deklaratywne chęci, jakkolwiek chwytliwe propagandowo, z rzeczywistością niewiele mają wspólnego.
Na tym tle prawdziwie patriotycznym akcentem zabrzmiał Apel Generałów Rzeczypospolitej Polskiej odczytany przed Grobem Nieznanego Żołnierza w dn. 8 listopada 2018 roku. Generałowie nie będący już w czynnej służbie i reprezentujący wszystkie formacje mundurowe, podkreślają w nim znacznie i historyczną rangę obchodzonego święta, wysiłek pokoleń włożony w budowę i odbudowę niepodległego państwa po zawieruchach obu wojen światowych, dumę z osiągnięć i międzynarodowego znaczenia naszego demokratycznego państwa. Zasadniczym jednak przesłaniem Apelu jest wyrażenie protestu przeciwko działaniom obecnej władzy politycznej: podziałom Polaków, łamaniu Konstytucji, nieuzasadnionym represjom wymierzonym w formacje mundurowe, pozbawianiu godności funkcjonariuszy i żołnierzy tylko dlatego, że służyli Ojczyźnie przed 1989 rokiem.
To mocne w swej wymowie i symptomatyczne pod wieloma względami wydarzenie pokazało przede wszystkim, że środowisku generałów, a więc ludzi, którzy w przeszłości stali na pierwszej linii w zapewnianiu bezpieczeństwa państwa, ładu i porządku wewnętrznego, nie jest obojętne łamanie w kraju praworządności, nakładanie nieuzasadnionych sankcji na byłych funkcjonariuszy mundurowych i członków ich rodzin, w tym wielu ich byłych podwładnych, kierując się jedynie niespotykanym w cywilizowanym świecie i nie mającym żadnego prawnego i moralnego uzasadnienia zapiekłym rewanżyzmem, stosując przy tym zbiorową odpowiedzialność. Apel ukazał również jedność środowisk mundurowych, tak potrzebną podczas publicznego protestu na jawnie krzywdzące działania władzy w stosunku do własnych, pełniących państwową służbę, przedstawicieli formacji i służb mundurowych. Brak tej jedności utrudnia wzajemne zrozumienie różnych organizacji byłych żołnierzy i kombatantów, wystarczy wspomnieć, że w samej Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP zrzeszonych jest około dwadzieścia jednostek organizacyjnych byłych żołnierzy, a wszystkich w kraju różnych organizacji kombatanckich i około wojskowych występuje około setki. Takie, w istocie zupełnie niepotrzebne rozdrobnienie, to mnogość partykularnych interesów i duże utrudnienie w zajęciu w konkretnej sprawie jednolitego stanowiska. Dla porównania, u naszego zachodniego sąsiada, w Republice Federalnej Niemiec byłych żołnierzy zrzesza jedna organizacja.
Wśród środowisk byłych żołnierzy Apel spotkał się z dużą sympatią i zrozumieniem. Był on zresztą w tym środowisku bardzo oczekiwany, tym bardziej, że pojedyncze głosy sprzeciwu na bezprawie władzy, w wielu przypadkach, pochodziły od żołnierzy o niższych stopniach. Jednolite wystąpienie środowiska generałów z różnych służb i formacji mundurowych przedstawione z okazji 100-lecia niepodległości RP jest przejawem konsolidacji środowiska, przykładem patriotycznej postawy oraz drogowskazem dla byłych i czynnych zawodowo żołnierzy.
Samo wydarzenie z Placu Piłsudskiego, co jest poniekąd zrozumiałe, nie znalazło szerszego zainteresowania medialnego, chociaż sporo informacji można było znaleźć w internecie. Ogólnie przeważały pozytywne komentarze, przytrafił się też jeden krytyczny artykuł, pozbawiony całkiem argumentów merytorycznych, natomiast w charakterystyczny sposób reprezentujący odwrócenie pojęć powszechnie stosowane w propagandzie informacyjnej obecnej władzy.
Na portalu wPolityce.pl w dn. 8 listopada 2018 r. Stanisław Janecki zamieścił artykuł pod tytułem: „Dwustu generałów i admirałów pomyliło epoki i przeniosło się w czasy Układu Warszawskiego”. https://wpolityce.pl/polityka/420523-dwustu-generalow-i-admiralow-pomylilo-epoki (dostęp 1.03.2019 r.)
Artykuł jest pełen tak prostackich i absurdalnych sformułowań, że nie byłby wart zawracania sobie nim głowy, jednak symptomatycznie pokazuje on sposób myślenia wielu wyznawców obecnej propagandy Prawa i Sprawiedliwości, więc chociażby dlatego dobrze jest odżałować trochę czasu na zapoznanie się z nim.
Już sam tytuł artykułu wskazuje w jakim kierunku skierowane jest ostrze krytyki Janeckiego: w Układ Warszawski i we wszystkich tych, którzy w nim służyli. Czemu Układ Warszawski? Czyżby Janeckiemu kojarzył się z jakimiś apelami wygłaszanymi przez tę organizację, czy może jego członków – reprezentantów? Nie wiadomo. Na pewno zaś wiadomo, że historia na ten temat nic nie wie. Dalej już jest prosto z górki. Dla Janeckiego emerytowani generałowie (admirałowie i oficerowi flagowi pozostałych służb mundurowych) to „nawróceni komuniści, esbecy i kursanci KGB i GRU”. Na początek autor wymienia z nazwiska kilkunastu sygnatariuszy Apelu i od razu stawia im zarzuty, jak to, że służyli wcześniej w milicji, wywiadzie PRL, SB, WSI, UOP, a także – uwaga wszyscy! – że służyli w III RP! Tak jest, III RP jest kamieniem obrazy dla Janeckiego i jak zobaczymy później, również dla obecnej władzy i jej akolitów. Po tej linii autor idzie dalej: generałowi Hermaszewskiemu zarzuca, że był kosmonautą (sic!) i oczywiście, bez czego by się nie obyło, że był członkiem WRON. To, że jak powszechnie wiadomo, do tej struktury gen. Hermaszewski został powołany bez swojej wiedzy, zaocznie, nie przebywając nawet w tym czasie w kraju, nie ma dla Janeckiego żadnego znaczenia.
Sam Apel to dla Janeckiego „jeden z najbardziej kuriozalnych tekstów, jakie powstały w kręgach dowódczych w historii III RP i chyba najbardziej niestosowny, jaki można do kogokolwiek adresować w związku z setną rocznicą odzyskania niepodległości”. A to dlatego, że „gdy generałowie, nawet emerytowani biorą się za pisanie apeli, brzydko to pachnie politykowaniem, samowolką, a nawet rokoszem, co mundurowi nie przystoi i jest sprzeczne ze składaną przysięgą”. Dalej autor pisze ze zgrozą o „sowieckiej okupacji wprowadzonej na bagnetach Armii Czerwonej”, o PRL, „za czasów którego demokracją dzielono się z Łubianką”, a sygnatariusze Apelu – „komuniści”, poprzednio „mówili to samo”, teraz również, co Janeckiemu nie mieści się w głowie. „komunista, esbek czy kursant KGB i GRU ciężko pracuje dla Polski i bardzo się dla niej poświęca”. Janecki wyśmiewa wzmiankowaną w Apelu powojenną odbudowę Polski, troskę generałów o losy kraju, jak również stwierdzenie, że „nasza obecność w NATO i UE to fundamenty polskiej niepodległości”, gdyż dla niego to oznacza to samo „jak Układ Warszawski i RWPG były fundamentami niepodległości PRL”. To zdanie jak i kilka innych akapitów musi być dla autora szczególnie ważne, gdyż wyróżnia je wytłuszczonym drukiem.
Uff, wystarczy. Kuriozalnym jest, że tyle ignorancji i arogancji znalazło się w jednym tekście. Wytłuszczenie też ma swoją dobrą stronę, gdyż stanowi namacalny dowód braku elementarnej wiedzy historycznej u autora. Sam autor przy tym, musi mieć najwyraźniej kompleks na punkcie generałów, kiedy zarzuca im politykowanie, samowolkę a nawet rokosz, a potem w konkluzji uznaje ich „pełne prawo pisać apele, a nawet je czytać przed świętym dla Polaków Grobem Nieznanego Żołnierza”. Rzeczywiście, pełna zgoda, takie prawo generałowie mają. I wbrew temu co twierdzi autor, jest to w pełni zgodne z przysięgą wojskową, a nawet nie tyle zgodne, co jest obowiązkiem każdego żołnierza i funkcjonariusza, który ją składał – reagować na przejawy jej sprzeniewierzenia. A ona mówi przede wszystkim: „… przysięgam wiernie służyć Rzeczypospolitej Polskiej. …Stać na straży Konstytucji, strzec honoru żołnierza polskiego….” To aktualna przysięga wojskowa, wszystkie poprzednie, łącznie z tą z II Rzeczypospolitej, jak i wcześniejsze, są w tych wartościach podobne. I właśnie honor żołnierza jest tu najważniejszy, jest tym czynnikiem, który nakazał emerytowanym generałom zabrać głos. Głos pełen troski o bezpieczeństwo i dalszy rozwój kraju i utrzymanie wiarygodności na arenie międzynarodowej, a w szczególności wśród sojuszników. Dla Janeckiego sprawa honoru jest czystą abstrakcją, nie do pojęcia i nie do przyswojenia. I nic dziwnego, gdyż na pewno nie służył w wojsku, gdyby tak było, to nigdy by w ten sposób nie napisał o swoich przełożonych. I nie ma to nic wspólnego z politykowaniem, terminem, którym przedstawiciele obecnej władzy Prawa i Sprawiedliwości ochoczo nazywają wszelką krytykę pochodzącą od byłych żołnierzy i funkcjonariuszy, a dotyczącą swoich nawet najbardziej absurdalnych i w istocie szkodliwych dla bezpieczeństwa Polski poczynań. Ale akurat polityka jest tutaj sprawą wtórną. Wszak obowiązuje cywilna kontrola nad armią, którą wymaga Konstytucja. Wszelkie kluczowe decyzje dotyczące bezpieczeństwa, obronności, zdolności bojowych i funkcjonowania Sił Zbrojnych pochodzą od polityków. Ci zaś obecnie, nie kierują się interesem narodowym, lecz ideologizacją partyjną pochodzącą z warszawskiej siedziby przy ul. Nowogrodzkiej. To nie żołnierze, a generałowie tym bardziej, doprowadzili do obecnej opłakanej kondycji polskiego wojska, o czym codziennie informują media (nie tzw. publiczne). To właśnie politycy, a w szczególności tandem ministerialny na szczytach MON – Macierewicz – Błaszczak, ponoszą za niego pełną odpowiedzialność. Przywołajmy kilka przykładów: zapaść szkoleniowa i modernizacyjna wojska, czego przykładem są spadające migi i chaotyczne, wzajemnie sprzeczne zapowiedzi zakupów; brak strategii bezpieczeństwa narodowego i planowania strategicznego, bez czego wszelkie działania skazane są na chaos i przypadek; czystka kadrowa, która doprowadziła do zaniku profesjonalności, o czym świadczy m.in. brak wyjaśnienia przyczyn katastrof migów 29 z powodu zdekompletowania Komisji Badania Wypadków Lotniczych; utrata zdolności bojowej przez 11 DKPanc po przeniesieniu batalionu czołgów Leopard do Wesołej i w to miejsce wstawienie starych T-72; wyrzucenie z Elbląga dowództwa i sztabu 16 DZ pod namioty w Białobrzegach; upolitycznienie wojska poprzez narzucenie upokarzających apeli smoleńskich i wymuszenie u dowódców wojskowych składania nieuzasadnionych hołdów nieupoważnionym urzędnikom; kompromitujące fiasko komisji smoleńskiej Macierewicza i marnotrawstwo wydanych na nią milionów – itd., itp.
Dodajmy do tego wyczyny polityczne na szczeblu państwa: łamanie konstytucji, dezorganizacja sądownictwa, upolitycznienie prokuratury, deforma edukacyjna, groteska w polityce zagranicznej, pełzający polexit, tolerowanie przypadków skrajnie prawicowych, ksenofobicznych i nienawiści, nachalna partyjna propaganda w mediach publicznych, niespotykana pazerność i arogancja praktycznie na wszystkich szczeblach władzy, klerykalizacja kraju i demonstracyjne pokazy dewocji przez oficjeli. Też wystarczy.
Tego wszystkiego Janecki oczywiście nie widzi. Dla niego działania partyjnej władzy, kolokwialnej „dojnej zmiany”, są w jak najlepszym porządku i za taki sposób wypełniania swoich obowiązków, politycy tej władzy i ich stronnicy oczekują od społeczeństwa słusznego aplauzu, pochwał i bezdyskusyjnego poparcia. To im się przecież należy! Każdy przejaw sprzeciwu, bez względu z jak patriotycznych pobudek pochodzi, to dla Janeckiego nic innego jak politykierstwo, samowola, a nawet rokosz. Clou postawy Janeckiego zawarte jest w jego sprzeciwie do wyrażonego w Apelu protestu do dzielenia Polaków na „różne sorty”. Twierdzi on, że „w 2015 r. do władzy doszli ludzie, którym sielanka i zgoda, szczególnie z komunistami oraz kursantami KGB i GRU, nie były w smak. Nie rozumieją oni i nie doceniają wspólnej pracy dla Polski, zasady, że nikt, kto służył i pracował uczciwie nie może być wykluczony z polskości”. Doprawdy, nie może już być chyba większej arogancji, obłudy i przewrotności, a przy tym dobitnego przykładu prawdziwych intencji i celów obecnej władzy spod znaku PiS. To właśnie oni, po 2015 r., na których głosowało 18 procent Polaków, mają legitymację na patriotyzm i pracę dla kraju. Tylko oni! Uświęceni wyznawcy kryptozasady „dziel i rządź”. Jak to robią i z jakimi skutkami – widać.
Po wyborach w 1989 r. i przejęciu władzy przez rządy solidarnościowe z wojska nikogo nie wyrzucano. Dzisiejsi emerytowani generałowie, wtedy w młodszych stopniach, po złożeniu nowej przysięgi przystąpili, zgodnie z intencjami polityków, do przebudowy wojska i przystosowania go do standardów Paktu Północnoatlantyckiego. Ich praca i wysiłek, jak zresztą wszystkich ówczesnych żołnierzy, był wymierny i niepodważalny. To właśnie między innymi dzięki nim, Polska dołączyła do grona wolnych europejskich państw zachodu, przyjęła standardy demokratyczne i stała się państwem bezpiecznym.
Posługując się logiką wyznawaną przez Janeckiego, Józef Piłsudski nigdy nie zdołałby z różnych „pozaborczych sortów” utworzyć niepodległego państwa i zbudować jednolitej armii.
Tego Janecki nie może pojąć. Dla niego i jemu podobnych czas stanął w miejscu, gdzieś w początkach lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Mając zaś mgliste pojęcie o tych czasach, przy tym zbudowane na zasłyszanych prostackich sloganach, bo przecież z racji wieku nie doświadczyli ich osobiście, teraz zaślepieni rzekomym i wtórnym antykomunizmem oraz nienawiścią do racjonalnych postaw zbudowanych na prawie, stać ich jedynie na emanację prymitywnych banałów. Żałosne to i infantylne. Tak jak stawianie równości pomiędzy RWPG i UW a UE i NATO. Tak jak nazywanie okresu PRL okupacją, co jest prawdziwą obelgą dla polskich rodzin, które doświadczyły koszmaru okupacji hitlerowskiej. Pozostając w sferze logiki Janeckiego, można by zadać mu pytanie: dlaczego za zwalczanie komunizmu on i jemu podobni wzięli się dopiero po 2015 roku? Nie mogli wcześniej, w okresie kiedy, jak sami twierdzą, panował on w Polsce? Byli za młodzi, może w ogóle nie było ich na świecie? Cóż za ogromna i niepowetowana strata! Nie wykorzystali tak wspaniałej szansy wykazania się prawdziwą walką z komunistami, Łubianką, KGB i GRU, w której na pewno zasłynęliby wyjątkowym męstwem.
A swoją drogą, już poważnie, dobrze byłoby, aby Janecki po prostu zajrzał do encyklopedii i przeczytał o komunizmie, dowiedziałby się wtedy, jaki ustrój był rzeczywiście w czasach PRL, nabrałby może wtedy szacunku przynajmniej do swoich ciężko pracujących rodziców, możliwe że i dziadków, którym zawdzięcza życie i wychowanie. Nie jest żadną zasługą trzydzieści lat po zmianie ustroju powtarzać dyrdymały o komunie i obrażać uczciwie pracujących i z poświęceniem wypełniających swoje obowiązki ludzi.
Apel również nie jest „dziełem tajemniczej inicjatywy ‘100 generałów na 100-lecie niepodległości’ ”, jak sobie wyobraża Janecki. Na stronie Klubu Generałów WP można znaleźć motywy jego powstania, treść i nazwiska sygnatariuszy. Jest on dziełem zatroskanych o przyszłość kraju obywateli, przejawem poczucia ich odpowiedzialności i patriotyzmu, tym bardziej, że dla bezpieczeństwa kraju i sprawności jego sił zbrojnych poświęcili oni swoją służbę i całe życie.