płk Marek Bielec
Do napisania tego artykułu zobligowały mnie refleksje, które zrodziły się na uroczystych obchodach XXV – lecia Klubu Generałów i Admirałów Rzeczypospolitej Polskiej. Będąc uczestnikiem tej uroczystości miałem okazję spotkać tych, którzy przez lata obejmowali kluczowe stanowiska w Siłach Zbrojnych RP. Sama uroczystość jak przystało na tak elitarne grono była perfekcyjnie przygotowana zarówno organizacyjnie jak i merytorycznie. Odpowiedzialne wystąpienia, mimo trudnej sytuacji politycznej w kraju , jak i spostponowanie żołnierskiego środowiska nie wpłynęły na jakiekolwiek naruszenia powagi spotkania. Całość okraszona występem zespołu artystycznego Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, a następnie znakomitym poczęstunkiem.
Co zatem spowodowało że postanowiłem poświęcić temu wydarzeniu artykuł wstępny. Otóż patrząc na twarze dawnych naszych dowódców czy przełożonych doznałem jakby powrotu do przeszłości. Oto siedzą starsi już wiekiem Panowie w najwyższych stopniach wojskowych, pełni godności, powagi i wciąż dobrej kondycji. Wówczas nastąpiła u mnie taka oto refleksja. Przed oczyma mam kwiat armii, tej armii, która stanowiła ostoję dla narodu. Mam przed sobą ludzi którzy przez lata wyrzeczeń, rodzinnych, zdrowotnych a często z narażeniem życia, odpowiadali za setki tysięcy młodych ludzi, za milionowej wartości sprzęt, za wyszkolenie obrońców Ojczyzny. Podnosili swoje kwalifikacje, przechodząc kolejne szczeble kariery, dochodząc do najwyższych godności. Zdobywali to ciężką pracą a nie koneksjami. Godni najwyższego szacunku. I oto ci ludzie zostali tak haniebnie zepchnięci na margines życia społecznego. Nie dano im żadnej szansy włączenia się do pracy w systemie obronności państwa. Uznano ich wręcz za zdrajców służących obcemu mocarstwu. Tak pojmowanej „hańby” nie da się zmazać. Ci starsi Panowie jeszcze dziś nauczyliby niejednego, prawdziwego rzemiosła tych (awansowanych w trybie przyspieszonym) dzisiejszych prominentów wojskowych. Gdyby nie praca całych pokoleń żołnierskich w okresie PRL Polska nigdy nie byłaby wolnym krajem. To właśnie silna Polska armia z którą się w Układzie Warszawskim liczono stanowiła o wolności, może nie tej politycznej, ale tej dającej poczucie własnego kraju.
Jest jednak jeszcze coś szczególnego co zwróciło moją uwagę. To jakby lekkie zagubienie w obecnej rzeczywistości, jakby oczekiwanie na jakiś znak co dalej robić, gdzie jest ich miejsce, co jeszcze mogą dać Polsce. Sądzę że miejsce nas wszystkich od szeregowego do generała jest we wspólnym szeregu. Nas łączą szczególne więzi służby wojskowej. Możemy należeć do różnych organizacji czy stowarzyszeń. Wspólnie jednak musimy podjąć żmudną walkę o godność i honor naszej służby. O odbudowanie autorytetu Wojska Polskiego, tych setek tysięcy ludzi, którzy z nakazu konstytucyjnego czy z własnej woli pełnili tę zaszczytną służbę dla państwa polskiego.
My żołnierze zawodowi mamy moralny obowiązek o to walczyć. Naród do nas nie przyjdzie, to my musimy wszelkimi sposobami uświadamiać nowemu pokoleniu że to bezwzględna walka polityczna ludzi, a nie historia tak nas potraktowała. Musimy odwrócić prawdę o stanie wojennym. Jest ku temu najlepsza okazja, bowiem w grudniu przypada 40. rocznica jego wprowadzenia. Trzeba oddać hołd Panu Generałowi Jaruzelskiemu. To się i jemu i nam należy. Zapewne będą nas opluwać. To wszystko nic dla prawdy. Władza jest bezwzględna. Nie liczy się z konsekwencjami swoich decyzji. Odsunięcie nas od wojska spowodowało duże dylematy wśród służących. Zachwiane zostały więzi międzypokoleniowe. To najgorsza zbrodnia na obronności państwa. Zakaz pamięci o poprzednikach, wymazywanie historii jednostek stanowi psychiczną rysę na niejednym. Ale zaślepionej w swoją nieomylność władzy o to właśnie chodzi. Wychować swoich „janczarów” nieulegających żadnym resentymentom. Częściowo takich mają.
Dlaczego takie postawy w armii istnieją. Wielu z nas bierze winę na siebie że takich wychowaliśmy. Otóż tych naszych wychowanków praktycznie już w armii nie ma. Oni, zwalniani w szybkim tempie nie zdążyli przekazać tych patriotycznych cech służby jak lojalność wobec pokoleń. Podstawową przesłanką ich postaw jest obawa przed utratą pracy. Każda decyzja tych ludzi będzie zła. Głównie dla nich, bo albo utrata pracy albo honoru. W dzisiejszych czasach wybór jest oczywisty. W tej sytuacji to my powinniśmy wyciągnąć do nich rękę. Poprzez wpływanie na władzę, aby uwolnić ich z tego jarzma nałożonego bezwzględnością i bezmyślnością polityków.
Lecz aby tego dokonać musimy działać wspólnie. Dla nas Panowie Generałowie będziecie zawsze tymi, którzy nas wychowywali, szkolili i wpajali najwyższe wartości moralne. To one powodują, że dziś mamy odwagę walczyć o prawdę, a nie o przetrwanie. Byliście wzorem do naśladowania i drogowskazem. Dziś wciąż nasze pokolenie tego potrzebuje. Naszą siłą jest głęboki i prawdziwy patriotyzm. Trzeba go przenieść na grunt działań. Współpraca między naszym związkiem a Klubem Generałów i Admirałów RP układa się dobrze. Mam nadzieję, że więzy jeszcze bardziej się zacieśnią. Tylko wspólnie możemy pokazać jak dużo dobrego możemy jeszcze zrobić. Wierzę w to głęboko, że razem uda nam się doprowadzić do osiągnięcia tych strategicznych celów. Zdecydowanie trzeba przeciwstawić się narodowej gangsterce. Musimy też odbudować pamięć naszych dawnych poprzedników, bohaterów walk jak gen. Rozwadowski. Największy z największych. Przytłumiony i zniszczony przez swojego Marszałka pozostaje w cieniu bez pomnika. A może podjąć próbę zmiany nazwy placu Piłsudskiego na Plac Bojowników o Niepodległość. Czy Polska ma tylko dwóch bojowników, których pomniki stoją na wspomnianym placu? A gdzie miejsce dla bohaterów powstań chociażby.
W tym miejscu kłania się też jedność wszystkich służb mundurowych. Mamy wspólne osiągnięcia i dobro Ojczyzny w sercu. Nie dajmy się rozdzielić, bo to będzie nasz koniec. Wystarczy, że biologia robi swoje. Razem będziemy silni i każda władza będzie musiała się z liczyć z naszymi postulatami. Dziś miotają nami różne uczucia. Posłuszność władzy (mamy to wpojone poprzez służbę) łącząca się z biernością czy służba społeczeństwu. Otóż wybór jest jeden. Służba społeczeństwu. To bowiem przyszłość naszych kolejnych pokoleń, to być lub nie być wolnym krajem. Jeżeli władza służy temu społeczeństwu to służymy też władzy. Nie inaczej. Jeśli chcemy żyć w zgodzie z sumieniem to już najwyższa pora na działania. Obronność kraju to cel numer jeden naszych działań. Nie możemy bezczynnie patrzeć jak z dnia na dzień odchodzą z wojska wykwalifikowani żołnierze. Jak wiele stanowisk świeci pustkami. Braki kadrowe skrzętnie ukrywane to dramat. Cywile tych dziur nie zapełnią. Dowódcy milczą i w pokorze znoszą coraz cięższe trudy kierowania. Tego się nie da ciągnąć w nieskończoność. W jedności i mądrości naszych działań osiągniemy skuteczność. Dla narodu i Ojczyzny.