Klub Generałów

Obrona Terytorialna nie osłabi obronności kraju, ale nie zastąpi wojsk operacyjnych

gen. dyw. Julian Lewiński

Uważny czytelnik dzienników oraz oglądający  rodzimą telewizję, pogodził się z tym, że poszczególne ugrupowania polityczne mają wpływ na określone publikatory, wie czego spodziewać się po zapraszanym do studia polityku, czy też nie jest zaskoczony sposobem prowadzenia debaty w mediach. Generalnie swoich „politycznych ulubieńców” gospodarze debat ochraniają widocznym płaszczem wazeliniarstwa, jednocześnie bezpardonowo traktując przeciwników. Polscy dziennikarze już dawno zapomnieli o obowiązującej ich etyce i w każdej debacie pokazują swój brak profesjonalizmu, a jednocześnie wyraźnie określają swoją przynależność polityczną. To, że obserwatorów określonych dyskusji i czytelników gazet, bardziej interesuje, co mają do powiedzenia zaproszeni goście lub udzielający wywiadu, to nasze „gwiazdy mediów” najbardziej skupiają się na politycznym wypromowaniu własnej osoby.
Stąd w naszej rzeczywistości z każdym dniem spadają nakłady prasy, a ich wielkości są tak znaczące, że redaktorzy naczelni organizują specjalne błagalne konferencje prasowe, by poskarżyć się i poinformować o możliwości zamknięcia poczytnych kiedyś tytułów. Jeszcze gorsza jest sytuacja w niszowych publikatorach różnych stowarzyszeń i organizacji, w których przyzwyczajeni do resortowego wsparcia prezesi i wydawcy gazet, równolegle ze zmniejszaniem się ilości członków tych struktur są zmuszeni do kończenia edycji organizacyjnych gazet. Najgorsze są przy tym reakcje odpowiedzialnych za treści zawarte w tych gazetach. Mimo spadku prenumeraty, otwartej krytyki sposobu i treści redagowanych czasopism, powielane są tematy zupełnie nie interesujące potencjalnych czytelników. Mamy więc taką sytuację, że słaby towar nie budzi zainteresowania, ale dla wydawców liczą się tylko pieniądze i wciąż nie mogę tego zrozumieć.
Gdy pewien prezes kombatanckiego stowarzyszenia zachęcał mnie do zamieszczania tekstów w jego miesięczniku i na moją sugestię o zmianę oblicza gazety, nie chciał zrozumieć o co mi chodzi. A ja zwyczajnie usiłowałem podpowiedzieć, że w sytuacji słabnącego zainteresowania czytelników i jednocześnie członków stowarzyszenia swoją gazetą, należałoby zamieszczać w niej więcej wywiadów, felietonów i innych artykułów opiniotwórczych, nie  stronić od trudnych tematów – nawet jeśli przyjdzie nam się przez to narazić „władzy”, a w  początkowych numerach gazety poruszać tematy nie zawsze aktualne ale ważne, o których pozostała prasa zapomniała albo przedstawiła ogólnikowo lub tylko z jednego punktu widzenia. Jednym słowem dążyć do zaspokojenia wymagań czytelników. Niestety, ale tych uwag pan prezes nie miał czasu wysłuchać. Pozostaliśmy przy swoich racjach, a pan prezes zupełnie chyba zapomniał, że czasy uległy zmianie i skończyły się dotacje niezależnie od treści zawartych w środowiskowych czasopismach.

Jednocześnie widzimy, że coraz lepsze pióra pojawiają się na portalach internetowych/ wcale nie chodzi tu o mnie /, gdzie przy braku cenzury trwa rzeczowa wymiana poglądów i coraz większa rzesza czytelników właśnie  tam poszukuje prawdziwych informacji. Może więc niewielkie stowarzyszenia i organizacje środowiskowe poprzez Internet rozruszają swoich członków i zaproponują im bezpośredni udział w wymianie poglądów. Zbyt często bowiem, w naszych strukturach organizacyjnych funkcjonują bezszelestne figury, których jedynym wysiłkiem jest obecność na koleżeńskim spotkaniu, akceptacja zaproponowanych rozwiązań i ożywienie przy decyzjach władz nie podnoszących oczekiwanych poborów.

Aktualnym tematem jest wciąż tworzenie wojsk OT. Władza buduje ten nowy rodzaj sił zbrojnych głownie poprzez obszar propagandowy. Odpowiedzialni za ten obszar niemal codziennie są gośćmi czołowych mediów, szczególnie w czasie największej oglądalności. Zachwytów i bojowych nastrojów nie ma końca. Polityczni inicjatorzy znaleźli duże grono zwolenników zarówno w kręgach swoich kolegów partyjnych, jak i dużej rzeszy dziennikarzy, a także pewnej grupy wojskowych, dla których perspektywa awansów przysłoniła resztki profesjonalizmu i poczucia odpowiedzialności.  Zupełnie nie zgadzam się z głosem władzy, której pewna przedstawicielka twierdzi: „ Im bardziej Wojska Obrony Terytorial­nej stają się faktem, tym bardziej na­sila się atak na samą ideę ich powoła­nia w Polsce oraz na szefa resortu obrony”.

Przestańmy przeciwstawiać jedną Polskę drugiej Polsce. To jest nasz wspólny kraj i tworzony nowy rodzaj sil zbrojnych nie może być traktowany, jako prywatna własność jednej opcji politycznej, nawet jeżeli jej ocena przeszłości jest ze wszech miar słyszana. Zgadzam się z tym, że „Dorobek Platfor­my w szeroko pojętej sferze bezpieczeń­stwa  państwa jest dramatyczny. Ostatnie lata obfitowały w działania faktycznie roz­kładające nasz potencjał obronny”.  A jednocześnie pragnę zauważyć, że ówczesny głos opozycji też brzmiał zbyt cicho i bardzo sporadycznie. Pomni dramatycznej sytuacji w sferze obronności, do jakiej doprowadziły poprzednie rządy i ich szefowie MON, nie możemy w dalszym ciągu negować decyzji podnoszących poziom bezpieczeństwa państwa, powinniśmy wspierać takie działania, ale nie wolno też wierzyć na słowo rządzącym. Krytyczne uwagi pod adresem WOT nie są walką z państwem polskim, nie są też walką z ministrem Macierewiczem, jak usiłują nam to wmówić niektórzy politycy i pewna grupa dziennikarzy. Mamy obowiązek działać według sprawdzonej zasady – DOWIERZAJ I SPRAWDZAJ.|
Nie powinno być obojętne wszystkim polskim parlamentarzystom, jak również profesjonalistom w służbie i w rezerwie, by wszyscy pochylili się nad tematem i spowodowali, by realizacja tego wielkiego zamierzenia przebiegała w sposób optymalny.
Dziś natomiast z niepokojem obserwuję daleko posunięte utajnienie procesu  tworzenia wojsk OT, a zakaz kontaktów dowódców jednostek z żołnierzami rezerwy ma sugerować, by sprawy pozostawić tylko pełniącym służbę. Wszystko mogłoby być zrozumiałe, gdyby realizacja zadań w obszarze obronności zawsze przebiegała zgodnie z najlepszymi wzorcami. A jak stwierdzają rządzący, minione lata dostarczyły nam mnóstwa przykładów marnotrawstwa i działań niezgodnych z prawem. Nikt nie będzie twierdził, że wojska OT obniżą poziom obronności kraju, ale analizując jedynie skrawki dochodzących w tym temacie informacji przypomina to mickiewiczowską myśl:

” Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,
Ja z synowcem na czele, i jakoś to będzie !”

Mam świadomość wielkiej siły propagandy, do której w tym temacie wprzęgnięto wiele programów telewizyjnych stacji rządowych, których dziennikarze stają się zagorzałymi lobbystami, ale to nie przekonuje iż żołnierz wojsk OT to przeciwnik dla Specnazu. Tak może twierdzić propagandysta, natomiast my musimy pamiętać, iż był czas, gdy mieliśmy nie oddać guzika, a przeciwnik pozbawił nas niepodległości i życia wielu milionów naszych rodaków. Nie wskazujmy na siłę żadnych przeciwników i odrzućmy do kosza bajki, że młody człowiek po  16-dniowym szkoleniu podstawowym, 14-dniowym szkoleniu poligonowym, oraz uczestnicząc w ćwiczeniach raz w miesiącu w weekend,  będzie w stanie stawić czoła żołnierzowi regularnej armii. Tak może twierdzić tylko ignorant i skrajny dyletant, któremu są obce rachuby przewidywanych strat.  Ponadto stawiam pytanie, jak  organizatorzy w tak krótkim czasie, do roku 2019 utworzą 53 tysięczną armię, nie mając potrzebnej do tego celu kadry zawodowej, mieszkań,  bazy szkoleniowej i innych niezbędnych warunków. Czy możemy jedynie wierzyć w zapewnienie rządzących? Poprzednia koalicja też zapewniała o wielkiej trosce o stan polskich sił zbrojnych. Aby ciągle nie powtarzać własnych błędów, obowiązkiem opozycji jest bieżące prowadzenie nadzoru i nie dopuszczenie do nieefektywnego traktowania obszaru obronności kraju.
Nie oceniam tego w kategoriach głoszonych dziś przez nawiedzonych celebrytów o tym, że w naszym kraju : „to nie jest sprawowanie władzy. To jest zamach stanu”. Jednak do tematów dotyczących wszystkich, nie mogą sobie rościć upoważnienia tylko wybrańcy.
W tym miejscu pragnę zauważyć, a kieruję to przede wszystkim do kolegów rezerwistów wszystkich stopni wojskowych, że stan bezpieczeństwa kraju jest ważniejszy od spraw socjalnych, zorganizowanych wyjazdów turystycznych, zawodów strzeleckich, czy też okazjonalnych spotkań środowiskowych. W działalności różnych stowarzyszeń i organizacji byłych żołnierzy nie powinno zabraknąć dyskusji w tym temacie.