Gen. dyw. dr Franciszek Puchała
10 listopada 1980 r. Sąd Najwyższy zarejestrował Niezależny Samorządny Związek Zawodowy (NSZZ) „Solidarność”. Wkrótce związek liczył niemal 10 mln członków. Kolejne wydarzenia w Polsce związane z jego działalnością władze KPZR i ZSRR oceniały jako zagrożenie nie tylko dla istniejącego ustroju w naszym kraju. Uważały one, że Polska może zechcieć wyjść z Układu Warszawskiego i Związek Radziecki nie będzie zdolny do obrony porządku jałtańskiego w Europie. Ówczesna sytuacja geopolityczna nie pozwalała na radykalne zmiany. Zgodnie z ” doktryną Breżniewa”, od 1968 r. obowiązywało ograniczenie suwerenności państw członkowskich UW na rzecz interesów wspólnoty socjalistycznej, a w praktyce Związku Radzieckiego. Zgodnie z nią „wspólnota socjalistyczna” jako całość miała prawo do interwencji na terytorium każdego państwa członkowskiego, w którym ustrój socjalistyczny był zagrożony.
W latach 1980–1981 zaostrzyły się stosunki między Wschodem i Zachodem i trudno było sobie wyobrazić osłabienie, a tym bardziej wyłączenie z UW tak ważnego ogniwa, jakim była Polska ze swoim położeniem geostrategicznym i potencjałem militarnym. Po fiasku pierwszej rundy rokowań´ radziecko-amerykańskich w sprawie redukcji broni strategicznych w Genewie oraz impasie rokowań wiedeńskich między państwami NATO i UW w sprawie redukcji broni konwencjonalnych w Europie nastąpił kolejny etap wyścigu zbrojeń i „zimnej wojny” w postaci „rakietowej licytacji”. W ZSRR od 1977 r. rozmieszczano rakiety średniego zasięgu SS-20, a w Europie Zachodniej od 1983 r. – wyrzutnie rakiet balistycznych Pershing II oraz pociski manewrujące Tomahawk. Polska stała się swego rodzaju zakładniczką konfrontacyjnie krzyżujących się interesów wielkich mocarstw.
Pod koniec 1980 r. miało miejsce ich wzmożone reagowanie na sytuację w Polsce. Stała się ona przedmiotem wielostronnych konsultacji zarówno w ramach UW jak i NATO. Problematyka polska stała się przedmiotem analiz i ocen Rady Ministerialnej NATO. W grudniu 1980 r. postanowiono, że będzie ona dokonywać stałego, szczegółowego przeglądu sytuacji w Polsce. Na przełomie listopada i grudnia 1980 r. flota zachodnio- niemiecka i duńska na Bałtyku były w stanie podwyższonej gotowości bojowej. Lotnictwo NATO przy pomocy systemów AWAKS prowadziło obserwację obszaru Polski i innych państw UW.
Od początku grudnia 1980 r. Sztab Generalny WP obserwował i analizował symptomy zagrożenia interwencją wojsk UW w Polsce. Ocena sytuacji wewnętrznej i zachowania kierownictwa ZSRR oraz innych państw UW prowadziła do wniosku o realnym zagrożeniu w postaci interwencji wojskowej w Polsce na wzór operacji “DUNAJ” w Czechosłowacji w 1968 r.. Swoista zapowiedź obcej interwencji wojskowej w Polsce pojawiła się w grudniu 1980 r. Odtąd miały miejsce prace związane z przygotowaniem takiej interwencji w radzieckim Sztabie Generalnym pod kierownictwem marszałka Nikołaja Ogarkowa, a od wiosny 1981 r. na SD Naczelnego Dowódcy ZSZ UW marszałka Wiktora Kulikowa rozwiniętym w obiektach Dowództwa PGW AR w Legnicy.
Pierwszym sygnałem świadczącym o realnej groźbie interwencji wojskowej w Polsce był zamiar radzieckiego Sztabu Generalnego dotyczący przeprowadzenia ćwiczenia koalicyjnego pod kryptonimem “SOJUZ-80”. Został on przedstawiony przez marszałka Nikołaja Ogarkowa w dniu 1 grudnia 1980 r. Temu głównie było poświęcone nadzwyczajne spotkanie, a właściwie odprawa, w której brali udział: zastępca marszałka Ogarkowa – szef Głównego Zarządu Mobilizacyjnego Sztabu Generalnego AR gen. Wiktor Abolins i I zastępca szefa Sztabu ZSZ UW gen. Michaił Tierieszczenko oraz pierwszy zastępca ministra obrony i zarazem szef Sztabu Generalnego Czechosłowackiej Armii Ludowej (CzAL) gen. płk Miroslav Blachnik, zastępca ministra obrony NRD, a zarazem dowódca Wojsk Lądowych Narodowej Armii Ludowej (NAL) gen. Horst Stehbarth oraz pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego WP gen. Tadeusz Hupałowski wezwani do Moskwy. Generałom z CzAL, NAL NRD i WP towarzyszyli oficerowie, którzy do merytorycznej części spotkania nie zostali dopuszczeni. Wezwanym generałom marszałek Ogarkow przedstawił zamiar ćwiczeń koalicyjnych, pod których pozorem 8 grudnia 1980 r. na terenie Polski miało działać zgrupowanie składające się ze związków taktycznych (w tym dywizja powietrzno-desantowa) wydzielonych z zachodnich OW Armii Radzieckiej i PGW AR stacjonującej w Polsce oraz z CzAL i NAL NRD. Konieczność przeprowadzenia ćwiczenia jeszcze w grudniu 1980 r. marszałek Ogarkow uzasadniał rosnącym napięciem w Europie oraz bardzo złożoną sytuacją w Polsce.
Ćwiczenie „SOJUZ-80” zamierzano przeprowadzić w dwóch etapach. W pierwszym z nich pięć oddzielnych zgrupowań (po 1–2 dywizje) wojsk krajów ościennych miało prowadzić ćwiczenia taktyczne przez 5–6 dni na ich terytoriach. W trakcie drugiego etapu zamierzano rozwinąć sztab frontu i sztaby armii ZSRR, Czechosłowacji i NRD oraz wprowadzić do Polski 22 dywizje (piętnaście dywizji radzieckich, cztery dywizje czechosłowackie i trzy dywizje wschodnioniemieckie). W ćwiczeniu nie przewidywano udziału Wojska Polskiego. Gen. Hupałowski zapytał Ogarkowa dlaczego do ćwiczenia nie angażuje się oddziałów WP. Ten odpowiedział, że ma ono pozostać w koszarach. Później z WP w ćwiczeniu miały brać udział 5. i 11. DPanc. w pierwszym etapie oraz 4. i 12. DZ dodatkowo w drugim etapie.
Ćwiczenia o takim charakterze i rozmachu nie mieściły się w konwencji dotychczasowych ćwiczeń sojuszniczych. Na 1980 r. nie planował ich Sztab Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego. Nigdy dotąd nie planowano prowadzenia ćwiczeń w grudniu, kiedy nie było już środków finansowych i materiałowych na ich przeprowadzenie. Ponadto takiej masy wojsk nie były w stanie pomieścić wszystkie poligony wojskowe znajdujące się w Polsce.
Ówczesny szef Sztabu Generalnego WP gen. armii Florian Siwicki w trybie pilnym poinformował Naczelnego Dowódcę ZSZ UW marszałka Kulikowowa o kategorycznym sprzeciwie kierownictwa PRL wobec zamiaru przeprowadzenia ćwiczenia o takim charakterze na terenie Polski. Jednak w dniach 4–7 grudnia 1980 r. pięć grup rekonesansowych (trzy z Armii Radzieckiej, po jednej z CzAL i NAL NRD) przeprowadziło rozpoznanie dróg przegrupowania i rejonów ześrodkowania wojsk pod pozorem przygotowań do ćwiczenia pod zmodyfikowanym kryptonimem “SOJUZ-81” na kierunkach:
- Żelezno-Dorożnyj, Ostróda, Olsztynek, (dowódca GO – Iwanow, zastępca dowódcy Nadbałtyckiego OW);
- Grodno, Orzysz, Mińsk Mazowiecki, Warszawa (dowódca GO – zastępca dowódcy Białoruskiego OW);
- Jarosław, Rzeszów, Kraków (dowódca GO – zastępca dowódcy Przykarpackiego OW);
- Jakuszyce, Żagan´, Świętoszów, Opole oraz Jakuszyce, Jelenia Góra, Katowice (dowódca GO – gen. Gottwald, dowódca Zachodniego OW CzAL);
- Kołbaskowo, Szczecin oraz poligony: Drawsko Pomorskie, Borne Sulinowo, Okonek (dowódca GO – Gemerth, dowódca OW NAL NRD w Neubrandenburgu).
Docelowymi rejonami ześrodkowania wymienionych zgrupowań były okolice dużych miast i ośrodków przemysłowych: Warszawa, Kraków, Katowice, Opole, Wrocław, Poznań, Łódź, Elbląg, Gdańsk, Bydgoszcz, Szczecin Tarnów oraz Koszalin. Działania wojsk miała rozgraniczać linia: Elbląg- Łódź – Krakw. Prowadzenie rekonesansów przez grupy operacyjne CzAL potwierdził Oldrzich Tuna w swoim wystąpieniu na konferencji międzynarodowej w Jachrance w 1997 r. Żadne z dotychczasowych ćwiczeń nie wymagały mobilizacji setek tysięcy rezerwistów ani skupiania wielu dywizji wokół granic Polski. Przedmiot rekonesansów odbiegał zupełnie od celów ćwiczebnych, a więc służył raczej „zadomowieniu się” wojsk Armii Radzieckiej przeznaczonych do realizacji nadzwyczajnych zadań w Polsce.
Proces przygotowania do ewentualnej inwazji był znacznie szerszy. Specjalne grupy zorganizowane w tym celu prowadziły rozpoznanie najważniejszych obiektów administracji rządowej oraz instytucji wojskowych w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku. Wspominał o tym na przykład gen. płk Wladyslaw Aczałow, który będąc dowódcą 7. Gwardyjskiej Dywizji Powietrznodesantowej (DPD) Armii Radzieckiej jeszcze w stopniu pułkownika, jesienią 1980 r. dowiedział się od dowódcy Wojsk Powietrznodesantowych gen. płk. D.S. Suchorukowa o możliwości prawdopodobnego użycia jego dywizji do działań na terenie Polski. Niedługo potem od marszałka Ogarkowa i gen. Suchorukowa, dowódcy 7. DPD i 106. DPD otrzymali stosowne zadania. Zgodnie z nimi dowódcy obu dywizji oraz dowódcy wchodzących w ich skład pułków i batalionów powietrznodesantowych, pod dowództwem gen. Suchorukowa, wylądowali na lotnisku radzieckim w Polsce i w ubiorach cywilnych przeprowadzili rozpoznanie obiektów, w których mieściły się:: KC PZPR, Sejm PRL, NBP, Ministerstwo ON i MSW. Rozpoznawano też lotnisko Okęcie w Warszawie i zapasowe lotnisko Lublinek koło Łodzi. W razie interwencji wojsk UW w Polsce obie DDP miały opanować rozpoznane obiekty i w razie czego internować gen. W. Jaruzelskiego i gen. F. Siwickiego oraz innych członków rządu i kierownictwa PZPR. Linią rozgraniczenia między wymienionymi dywizjami podczas ich działań w Warszawie miała być ulica Marszałkowska.
Sprzeciw kierownictwa PRL i naciski państw NATO, a głównie USA spowodowały, że radziecki Sztab Generalny odstąpił oficjalnie od realizacji „ćwiczeń Ogarkowa” w Polsce. Natomiast prowadzono je w rejonach wyjściowych położonych w odległości 100 – 200 km od granic Polski na terenach państw z nią sąsiadujących. Stamtąd po 8–12 godzinach od podjęcia decyzji ćwiczące dywizje mogły przekroczyć granice. Przebywające tam wojska utrzymywano w stanie podwyższonej gotowości bojowej. 20 grudnia 1980 r. minister obrony ZSRR marszałek Dmitrij Ustinow wydał rozkaz kontynuowania ćwiczeń aż do odwołania. Sztab ZSZ prowadził z nimi ćwiczenia.
Symptomatycznym sygnałem było wielokrotnie przedłużane ćwiczenie “SOJUZ-81” prowadzone na terenie Polski w dniach 16.03.–7.04.1981. W jego ramach prowadzono kolejne rekonesanse i rozwinięto w Legnicy Sztab ND ZSZ UW z udziałem grup operacyjnych: CzAL na czele z generałem Kuczerą i NAL NRD z gen. Gottvaldem. Włączono również kilku oficerów WP na czele z gen. dyw. Stanisławem Antosem.
Ćwiczenie rozpoczęło się zgodnie z planem. Jednak gdy po prowokacji w Bydgoszczy rząd gen. W. Jaruzelskiego zaczął intensywnie szukać kompromisu z „Solidarnością”, 25 marca 1981 r., czyli w dniu zakończenia ćwiczenia zgodnie z planem zostało ono przedłużone bezterminowo.
Dla Sztabu Generalnego WP istotne znaczenie miał fakt, iż zalążkiem Sztabu ND ZSZ UW na SD w Legnicy byli niemal wyłącznie oficerowie radzieccy. Od 25 kwietnia 1981 r. przebywało tam ok. 230 tych oficerów. W porównaniu ze sztabem marszałka Iwana Jakubowskiego rozmieszczonym w Legnicy w celu dowodzenia wojskami interweniującymi w Czechosłowacji w 1968 r., sztab marszałka Kulikowa był co najmniej dwukrotnie liczniejszy.
Rozwinięto też system dowodzenia i łączności z troposferyczną włącznie dla potrzeb ND ZSZ oraz GO AR, CzAL i NAL NRD, a także dla GO radzieckiego Sztabu Generalnego rozmieszczonej na SD w miejscu dyslokacji radzieckiej brygady łączności w Rembertowie. Po zakończeniu ćwiczenia systemu łączności nie usunięto, a wzmacniano go nadal, rozwijając dodatkowo 18 polowych węzłów łączności pod pozorem rzekomego szkolenia młodego rocznika żołnierzy – łącznościowców PGWAR. Przejmowano częstotliwości radiowe przewidziane na mocy umów dwustronnych na czas wojny. Centralne Stanowisko Dowodzenia (CSD) OPK wzmocniono grupą operacyjną oficerów radzieckich w liczbie zbliżonej do etatu wojennego.
Przedłużanie czasu ćwiczenia “SOJUZ-81” i utrzymywanie rozwiniętego systemu łączności wzbudzało znaczny niepokój oficerów SG WP. Uważano, że może to stanowić pretekst do wprowadzenia do Polski znacznych zgrupowań wojsk sojuszniczych. Obawiano się też skutków dwutorowości, jaka zaistniała w dowodzeniu polskim w sytuacji gdy dowództwo frontu polskiego miało bezpośrednie relacje z ND ZSZ UW. Niepokoje te były uzasadnione tym bardziej, że jeszcze przed zakończeniem ćwiczenia zaczęły funkcjonować radzieckie mosty powietrzne. 3 kwietnia bez uzgodnienia z polskimi władzami przebazowano do Polski 32 śmigłowce Mi-6 przerzucając do Brzegu k./Opola niezidentyfikowany sprzęt wojskowy. W następnych dniach miały miejsce loty do Torunia i innych garnizonów radzieckich na terenie Polski. 8 kwietnia 1981 r. przyleciał do Brzegu kolejny transport (19 samolotów An-12 i 4 samoloty Ił-76). W nocy z 9 na 10 kwietnia zgłoszono na CSD OPK przylot 35 samolotów An-12, 12 samolotów Ił-76 i 11 śmigłowców Mi-6 z Rygi, Wilna i Lwowa do Torunia i Brzegu.
Przy okazji ćwiczenia “SOJUZ-81” radzieckie grupy rozpoznawcze prowadziły rekonesanse obiektów RTV na Mokotowie, Huty Warszawa, FSO Żeran´, Stoczni Gdańskiej, zakładów przemysłowych w Elblągu, Szczecinie, Wrocławiu i Świdniku. Przedsięwzięcia te Sztab Generalny WP oceniał jako wzmacnianie PGW AR. Dopuszczano myśl, że mogą się one wiązać z przerzutem radzieckich pododdzialów desantowo-szturmowych. W opinii SG WP realizacja tych przedsięwzięć stwarzała możliwość dokonania inwazji na Polskę w krótkim czasie. Kwestię terminu oraz sytuacji, w której to mogło nastąpić, w „Raporcie połączonych wywiadów USA” z 12 czerwca 1981 r. oceniano następująco: “Niezależnie od tego, jak Sowieci postrzegają koszty interwencji, szybko zeszłyby one na dalszy plan, gdyby uznano, że zostały zagrożone interesy ich państwa”.
Dla polskiego kierownictwa państwowego i wojskowego niepokojącym sygnałem były też manewry Armii Radzieckiej prowadzone w dniach od 4 do 12 września 1981 r. pod kryptonimem “ZACHÓD-81” na niespotykaną dotąd skalę . Prowadzono je pod kierownictwem ministra obrony ZSRR marszałka Dmitrija Ustinowa na terenach Ukrainy, Białorusi, Litwy i wschodniej części Bałtyku. Ze strony WP manewry obserwowali od początku gen. broni Eugeniusz Molczyk i autor niniejszego artykułu. Przez jeden dzień obecny był na nich gen. armii Wojciech Jaruzelski. Wiedzieli o nich Amerykanie, bo notatkę o nich sporządzoną dla gen. Jaruzelskiego płk Kukliński przekazał do CIA.
Zgodnie z otrzymaną dyrektywą, ćwiczący 1. Front Białoruski miał przeprowadzić operację zaczepną na warszawskim kierunku operacyjnym połączoną z operacją powietrzną i działaniami Floty Bałtyckiej. W 12–15 dniu operacji wojska frontu miały opanować rubież Gdynia, Warszawa, Radom, Łuck. Operacyjne grupy manewrowe (OGM) frontu (APanc. i KA z odpowiednim wzmocnieniem), we współdziałaniu z desantami powietrznymi miały sforsować Wisłę i opanować rubieże:
– Gdynia – Warszawa – Radom (głębokość zadania 600 – 700 km);
– Tomaszów Mazowiecki – Kielce – Radom (głębokość zadania 500 km).
Na temat możliwości interwencji wojskowej UW w Polsce wypowiadali się politycy oraz wojskowi USA i ZSRR., a także przedstawiciele kierowniczych gremiów służb specjalnych USA. Są one zróżnicowane, ale przewija się w nich przekonanie o możliwości interwencji wojskowej w przypadku nieopanowania kryzysu przez władze polskie, załamania gospodarczego i utraty realnej władzy przez PZPR lub wojny domowej.
Z uwagi na ograniczone ramy artykułu przytoczę tylko niektóre z nich. Można uważać, że są one miarodajne. Ówczesny minister obrony ZSRR marszałek Dmitrij Ustinow, oceniał: ,„niepokojące wydarzenia w Polsce mają wpływ na zdolności obronne UW, a kierownictwo polskie ustępuje wrogom socjalizmu. Trzeba działać zdecydowanie, ofensywnie; działania pasywne władzy równe są śmierci i pod żadnym pozorem nie dopuścimy do naruszenia interesów sojuszu”. Marszałek Ogarkow napomniał: “tolerowanie kontrrewolucji, unikanie użycia siły doprowadziło w konsekwencji do krwawej rzezi na Węgrzech w 1956 r.” Były szef Sztabu ZSZ UW gen. armii Anatolij Gribkow mówił m.in.: “Słuszne jest pytanie czy istniał realny plan wprowadzenia sojuszniczych wojsk do Polski ?. Tak, taki plan istniał”.
Według opinii niezależnych ekspertów zachodnich w przewidywanym scenariuszu interwencji zakładano: opanowanie lotnisk i przerzut sprzętu wojskowego; zamknięcie wybrzeża przez opanowanie portów Gdańsk, Gdynia, Szczecin; rozwinięcie wojsk NRD na granicy z Polską, , utrzymanie dróg przegrupowania od granicy z ZSRR do NRD; zamknięcie kleszczy przez dywizje radzieckie wkraczające z zachodnich rejonów ZSRR, Czechosłowacji i z NRD. Przygotowanie planów interwencji potwierdził też jeden z członków “Komisji Susłowa” Georgij Szachnazarow mówiąc: “Oczywiście plany były (…) Nie mogło ich nie być. Jak można było działać bez planów kiedy groziło, że Polska wyjdzie z Układu Warszawskiego i Związek Radziecki okaże się niezdolny do obrony NRD i całego porządku jałtańskiego”.
W sytuacji zaistniałej w Polsce i w nawiązaniu do zaostrzonych stosunków między Wschodem i Zachodem w latach 1980–1981 można dojść do wniosku, że w radzieckim Sztabie Generalnym brano m.in. pod uwagę wzmocnienie strategicznego zgrupowania wojsk radzieckich na Zachodnim Teatrze Działań Wojennych w wypadku gdyby wbrew „doktrynie Breżniewa” Polska chciała wystąpić z Układu Warszawskiego. Marszałek N. Ogarkow przez ostatnie kilka lat istnienia UW był Naczelnym Dowódcą ZSZ UW na ZTDW. Wymusił on stacjonowanie swego sztabu w Legnicy, w obiektach dowództwa Północnej Grupy Wojsk AR, ktęre w trybie alarmowym przeniesiono do Świdnicy. Wojska radzieckie, które w 1968 r. wkroczyły do Czechosłowacji w celu stłumienia kontrrewolucji miały także na celu takie wzmocnienie i pozostały tam aż do rozwiązania UW i rozpadu ZSRR.