Klub Generałów

Uwagi do projektu Ustawy o systemie kierowania i dowodzenia SZ RP

Gen. bryg. Marek K. Ojrzanowski

          Przesłany w sierpniu br. do Sejmu opracowany przez prezydenckie gremia projekt Ustawy, pełna nazwa – o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa[1], ma w założeniach zostać rozpatrzony przez Sejm po wyborach. Oczywiście, jeżeli obecna konstelacja polityczna utrzyma się przy władzy. W wypadku zwycięstwa opozycji, można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że, jak to zazwyczaj u nas bywało, rzeczony projekt trafi do kosza. Przy utrwalonej u nas atrofii kultury strategicznej oraz uświęconym aksjomacie towarzyszącym każdej zmianie władzy: Teraz k…my! I  – Po nas choćby potop, trudno prognozować inny scenariusz. Tym bardziej, że od czasu rozpoczęcia transformacji ustrojowej (1989 r.) nie było u nas poważnej debaty parlamentarnej i społecznej w sprawach bezpieczeństwa i obronności państwa[2]. Obecny projekt opracowany został w wąskich gremiach, niejako za kurtyną, bez informowania opinii publicznej, bez jakiejkolwiek dyskusji eksperckiej, medialnej czy społecznej. Nic więc dziwnego, że głosy komentujące projekt pojawiły się sporadycznie, a z nich przebijają się opnie gen. prof. Kozieja[3] i gen. Romana Harmozy[4].
          Ciekawe, że zarówno gen. Koziej jak i gen. Harmoza, kierując się chyba pryncypialnością aksjologiczną, względnie grzecznością albo dyplomacją, możliwe też, że i (chrześcijańskim) miłosierdziem, uznają, że „zdecydowana większość rozwiązań projektowanej ustawy idzie w dobrym kierunku” (Koziej) i „Proponowany projekt ustawy to krok w dobrą stronę” (Harmoza), po czym przedstawiają uwagi krytyczne i punktują oczywiste braki projektu, które w sumie rzeczywiście wyznaczają właściwe docelowe jego miejsce, mianowicie w koszu.
          Tymczasem inicjatywy ustawodawczo – prawne w zakresie bezpieczeństwa i obronności państwa są niezbędnie potrzebne. Za wschodnią granicą trwa pełnoskalowa wojna w technologicznych realiach XXI wieku, nasz kraj stanowi główną oś pomocy i zaopatrzenia dla walczącego sąsiada, w kraju przebywa ponad milion uchodźców z Ukrainy oraz setki tysięcy przybyszów z krajów Azji i Afryki, niekontrolowanych przez nikogo i przybyłych dzięki nielegalnemu procederowi sprzedaży wiz, wśród których mogą być terroryści i przestępcy potrafiący się zakamuflować w otoczeniu, swoista V kolumna, co pokazała obecna intifada Hamasu w Izraelu. W cywilno-wojskowym układzie w MON dysfunkcja ujawniona wtargnięciem w środek Polski rosyjskiej rakiety przerodziła się w poważny kryzys z dzisiejszym podaniem się do dymisji szefa Sztabu Generalnego i dowódcy Operacyjnego RSZ – piszę 10 października. Skandal niemający precedensu w skali kraju, jak i w NATO. W tle zapewne również jest woluntarystyczna i absurdalna zarazem gigantomania szefa MON Błaszczaka w zakupach uzbrojenia na całym świecie finansowana w niejawny i mafijny sposób.
          Ustawa tej rangi powinna wynikać z całkiem innych, ale w pełni uzasadnionych przesłanek. Jak pisze w klasycznym już dziele Waldemar Kitler „Obowiązkiem organów władzy publicznej jest tworzenie prawnoorganizacyjnych warunków powodujących, że system bezpieczeństwa narodowego będzie spójnym, zintegrowanym i sprawnie funkcjonującym mechanizmem”[5]. Taki system i jego elementy powinien wykazywać funkcje we wszystkich warunkach i okolicznościach działalności państwa, a przede wszystkim: „ochrona pozycji i interesów państwa na arenie międzynarodowej; zapewnienie integralności terytorialnej i nienaruszalności granic; ochrona państwa i jego porządku konstytucyjnego; zapewnienie akceptowalnych jakości życia obywateli; zapewnienie bezpieczeństwa kulturowego; edukacja na rzecz bezpieczeństwa; kształtowanie morale narodowego, postaw i zachowań obywatelskich; zapewnienie (ochrona) funkcjonowania organów władzy i administracji w warunkach pokoju, kryzysu lub wojny; zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego; ochrona systemu wartości; ochrona życia i zdrowia ludzi oraz dóbr i środowiska przed negatywnymi skutkami działań człowieka, awarii technicznych i sił natury; zapewnienie materialnych i duchowych postaw przetrwania ludności w warunkach zagrożeń bezpieczeństwa, kryzysu i wojny; ochrona interesów gospodarczych; ochrona granicy państwowej; ochrona kluczowej infrastruktury społecznej i gospodarczej, bezpieczeństwa publicznego i innych ważnych interesów państwa; ochrona informacji niejawnych, danych osobowych”[6]. Jest to złożony kompleks zagadnień i chyba dlatego zbyt trudny obowiązek dla organów państwowych do wypełnienia. Przede wszystkim, co od lat wytykają eksperci, brak uregulowań prawnych sankcjonujących istnienie SBN[7], stąd podejmowane próby w tym zakresie cechują się „resortową dezintegracją, przypadkowością i doraźnością rozwiązań, a czasem wręcz amatorszczyzną”[8]. Kultura strategiczna u nas nie istnieje, podobnie jak upadła kultura polityczna, zamiast której widzimy nakręcenie spirali nienawiści i pogłębianie plemiennej wojny polsko-polskiej. W tych warunkach nie dziwi, że „w Polsce nie prowadzi się żadnych badań nad kulturą strategiczną, nie organizuje się żadnych konferencji i sympozjów naukowych, co pokazuje, że stopień świadomości, a raczej ignorancji tych kwestii jest w Polsce zastraszający”[9].
          Nie chcąc powtarzać krytyki wymienianych wyżej opiniodawców projektu, z którymi zresztą w pełni się utożsamiam, chciałbym się skupić na kilku punktach.
          Przede wszystkim projekt ustawy tej rangi powinien przed przedłożeniem go Sejmowi zostać poddany wszechstronnej dyskusji i analizom eksperckim, społecznym i środowiskowym – ośrodków naukowych, ekonomicznych, demograficznych itd., finalnie zaakceptowanych przez główne ugrupowania polityczne, gdyż jego wymiar wykracza poza ustalony cykl wyborczy.
          Projekt rozpoczyna się od systemu kierowania bezpieczeństwem narodowym, natomiast w dalszych rozdziałach zajmuje się sprawami obronności. Należałoby być konsekwentnym i w pierwszej kolejności zacząć od sprawy najważniejszej, a więc przygotować ustawę regulująca w sposób kompleksowy system bezpieczeństwa państwa we wszechstronnych aspektach, a dopiero po jej przyjęciu i wdrożeniu w życie zająć się sprawami obronności kraju (systemem obronności państwa), możliwe, że w kolejnej ustawie.
          W projekcie powraca sprawa mianowania Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych, która powinna być już dawno rozstrzygnięta. Jest to powrót do odwiecznego dylematu, kto i kiedy ma tym dowódcą zostać. Istotą sprawy jest tworzenie struktur tożsamych w czasie pokoju i wojny, więc, o ile rzeczywiście jest uzasadniona potrzeba takiego stanowiska, powinno być ono obsadzone od początku (z momentem ustanowienia), tak, żeby ów dowódca mógł realnie przygotowywać się do wypełniania swoich obowiązków. Idealnie do tego stanowiska nadawał się oficer na co dzień dowodzący operacjami – dowódca operacyjny.
          Powołanie dowódców rodzajów sił zbrojnych (RSZ) to krok wstecz, do sytuacji sprzed 30 lat i niewnoszący nic nowego, podobnie jak powołanie Dowódcy Połączonych Rodzajów Sił Zbrojnych. Obecnie wszystkie działania bojowe są działaniami połączonymi, tę samą funkcję z powodzeniem wypełniał Dowódca Generalny RSZ i podległe mu inspektoraty.
          I sprawa najważniejsza. Jak słusznie zauważają opiniodawcy, największym problemem jest styk politycznego kierowania wojskiem z dowodzeniem wojskowym. Za obecnej władzy upolitycznienie wojska i woluntarystyczne ingerencje polityków w sprawy wojskowe przybrały niedopuszczalne i wręcz karykaturalne wymiary. Wojskiem powinni dowodzić wyłącznie wojskowi, w naszym przypadku byłby to Dowódca Generalny RSZ (Dowódca SZ), czy (jeżeli ktoś się uprze) Dowódca Połączony. Jego jedynym przełożonym powinien być szef Sztabu Generalnego (Obrony), który jako organ doradczy dla ministra ON, Prezydenta, Premiera miałby kontakt z politykami i byłby właśnie brakującym „zwornikiem” pomiędzy władzą polityczną, a strukturami wojskowymi. Powinno to być mocno zaakcentowane w ustawie, aby żadne przypadki ingerencji polityków w sprawy wojska nigdy nie miały miejsca.
          Summa summarum, proponowany projekt ustawy stanowi raczej nieudolną próbę interpretacji spraw systemowych na szczeblu państwa, nie wnosi zapowiadanego uporządkowania, natomiast wprowadza niepotrzebny chaos. W tej postaci nie powinien stać się przedmiotem obrad plenarnych, a już na pewno nie powinien wejść w życie. Jedynie, jak ładnie spuentował gen. Koziej „projekt ustawy jest bardzo dobrą i inspirującą podstawą do szerszej i pogłębionej dyskusji nad doskonaleniem systemu kierowania bezpieczeństwem narodowym”. Problem w tym, czy nas na taką dyskusję stać. O braku u nas kultury strategicznej już wspomniałem, podobnie propagandowe fajerwerkowe zakupy uzbrojenia nie przykryją nihilizmu intelektualnego w kierownictwie MON. To droga do prostej kompromitacji, czego zresztą doświadczamy. „Jedyna realna, ale niestety żmudna i długa droga to postawienie na wysokiej klasy edukację na wszystkich szczeblach kształcenia, rozwój badań naukowych, pobudzanie innowacyjności, tworzenie warunków do rozwoju nowoczesnej, konkurencyjnej gospodarki, a także rozwijanie współpracy międzynarodowej, szczególnie w ramach UE”[10]. To strategiczny cel długoterminowy pozostający do wypełnienia przez nasze wnuki. Na dzień dzisiejszy, starać się należy o taką klasę polityczną, która miałaby szacunek dla opinii ekspertów i potrafiłaby ich słuchać, po czym dokonując właściwych wyborów stworzyłaby warunki do ich realizacji.  

          Załącznik
          O prezydenckim projekcie Ustawy o systemie kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP
– opinia gen. Romana Harmozy (uzgodniono dn. 8.10.2023 r.)

          Informacje o pracach najwyższych władz w Polsce nad doskonaleniem systemu kierowania bezpieczeństwem narodowym skłoniły nas, byłych dowódców, do zainteresowania się tym problemem.
          Proponowany projekt ustawy to krok w dobrą stronę. Planowane zmiany w liczebności polskiej armii, uzbrojeniu i strukturze, wymagają dostosowania aktów prawnych. Wymagają tego także zmiany w doktrynie NATO, zmiany w środowisku bezpieczeństwa i nowe strategie bezpieczeństwa. Ustawa powinna dostosować system kierowania i dowodzenia do tych warunków.
          Obecnie obowiązujący system kierowania i dowodzenia posiada wiele niedoskonałości wyjawionych w czasie dotychczasowego szkolenia, ćwiczeń i działalności operacyjnej SZ. Należy wyraźnie określić, co należy do systemu kierowania a co do systemu dowodzenia, ponieważ powstał zwyczaj łączenia tych systemów ze szkodą dla sprawnego funkcjonowania wojska i jego stanu moralnego.
          Do tych niedoskonałości należy zaliczyć:
            – brak ściśle określonej roli i miejsca przedstawiciela NATO w systemie dowodzenia wojskim polskim;
            – miedzy systemem kierowania i systemem dowodzenia brak „zwornika” tych systemów;
            – brak wyraźnego podziału kompetencji pomiędzy prezydentem RP a Radą Ministrów;
            – minister ON posiada kompetencje operacyjne nieokreślone ustawą;
            -nie ma obligatoryjnego obowiązku zasięgania, przez ministra ON, opinii Szefa Sztabu Generalnego przy podejmowaniu decyzji kadrowych, finansowych, zakupu sprzętu, użycia wojsk i kontroli;
            – brak określonej roli Prezesa Rady Ministrów w systemie kierowania i dowodzenia, jako organu odpowiedzialnego przed społeczeństwem;
            – brak uregulowań pozwalających dowódcom na nie wyrażenie zgody na wykorzystywanie autorytetu wojska do walki ugrupowań politycznych.

          WNIOSKI I REFLEKSJE.

     1. Ustawa powinna precyzyjnie określać podział kompetencji pomiędzy Prezydentem, a Prezesem Rady Ministrów (w tym ministrem ON) w kierowaniu Siłami Zbrojnymi;

     2. Proponowany projekt Ustawy słusznie włącza Marszałków Sejmu i Senatu w system kierowania;

     3.  Ustawa powinna usankcjonować utworzenie odpowiedniego Dowództwa Połączonych RSZ, stosownie do środowiska bezpieczeństwa;

     4.  Należy jednoznacznie określić rolę i zadania Naczelnego Dowódcy, jego kompetencje i współpracę z NATO;

     5.  Należy znowelizować Ustawę o ministrze ON;

     6.  Należy precyzyjnie określić kompetencje osób funkcyjnych w Państwie w różnych stanach (kto kieruje SKiD w sytuacji kryzysu i wojny i jakie ma kompetencje);

     7.  Naczelny Dowódca SZ powinien mieć wyraźne kompetencje na czas „P” i „W” oraz miejsce dowódcy NATO-wskiego w czasie „W”.

          P.S.

          Wydaje się, że próba wprowadzenia takiej Ustawy wymaga wspólnej troski i porozumienia o dobro Państwa. Dzisiaj jest to trudne, ale powinniśmy mieć uzgodnioną opinię naszego środowiska.


Przypisy
[1]https://www.prezydent.pl/storage/file/core_files/2023/8/16/ba0f10a45e2eeba3d9b55a37465bf6cb/Projekt%20ustawy%20o%20dzia%C5%82aniach%20organ%C3%B3w%20w%C5%82adzy%20pa%C5%84stwowej%20na%20wypadek%20zewn%C4%99trznego%20zagro%C5%BCenia%20bezpiecze%C5%84stwa%20pa%C5%84stwa_16.08.2023%20r..pdf Dostęp 8.10.2023 r.

[2] Marek K. Ojrzanowski, Dokąd zmierza bezpieczeństwo w narodowym wydaniu: Czy strategiczne przeglądy stymulują transformację w polskich siłach zbrojnych. Rocznik Bezpieczeństwa Międzynarodowego, Wyd. Dolnośląska Szkoła Wyższa, Wrocław, nr 2/ vol. 9/2015.

[3] https://pulaski.pl/refleksje-o-doskonaleniu-systemu-kierowania-bezpieczenstwem-narodowym/ Dostęp 8.10.2023 r.

[4]  Załącznik

[5] Waldemar Kiltler, Bezpieczeństwo narodowe RP. Podstawowe kategorie. Uwarunkowania. System. Wyd. AON, Warszawa 2011 r., s.194.

[6] Tamże s. 316.

[7] Tamże s. 334,

[8] Stanisław Koziej, Między piekłem a rajem. Szare bezpieczeństwo na progu XXI wieku. Wyd. Adam Marszałek, Toruń 2008, s. 310.

[9] Jan Czaja, Teoretyczne i praktyczne podstawy budowy kultury strategicznej w Polsce. W: Jarosław Gryz (red. naukowa), Strategia Bezpieczeństwa Narodowego Polski. Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 2013, s. 41.

[10] prof. Andrzej Jajszczyk, Czy grozi nam los Argentyny? Gazeta Wyborcza 4.10.2023, s. 15.