Klub Generałów

Warunki przygotowania Bitwy Warszawskiej.

Gen. dyw. dr Franciszek Puchała

Przygotowania do Bitwy Warszawskiej odbywały się w warunkach bardzo niekorzstnych dla Polski. Świadczy o tym sytuacja międzynarodowa i wewnętrzna w jakiej znalazło się odrodzone państwo polskie.

Wciąż pozostawał otwarty problem jego ostateczego kształtu terytorialnego. W sprawach dot. granicy zachodniej Polski liczono na pomoc Wielkiej Brytanii i Francji. Podczas konferencji wersalskiej nie rozstrzygnięto kwestii granicy wschodniej i pozostała ona otwarta. Bezowocne były zabiegi dyplomacji polskiej o pokojowe uregulowanie konfliktu z Rosją radziecką. Pośrednictwa w rokowaniach z Moskwą podejmował się brytyjski premier Lloyd George, ale w zamian za uznanie przez Polskę wschodniej granicy państwa na środkowym Bugu, czyli na tzw. Linii Curzona. Był to jeden z bolszewickich warunków zawarcia traktatu pokojowego, które podważały suwerenność państwową Polski.

Na pomoc aliantów w rozwiązaniu kwestii granicy zachodniej liczył też chyba sam Piłsudski. W rozmowie z bliskim mu dziennikarzem i dyplomatą Władysławem Baranowskim stwierdził m.in.: Polska jest właściwie bez granic i wszystko, co możemy w tej mierze zdobyć na zachodzie, zależy od Ententy i o ile zechce ona mniej lub więcej ścisnąć Niemcy. Na wschodzie to inna sprawa – tu są drzwi, które się otwierają i zamykają i zależy kto i jak szeroko siłą je otworzy. W rozmowie ze swoim bliskim współpracownikiem Leonem Wasilewskim mówił: Wszystko to, co Polska w sensie granic otrzyma na zachodzie, będzie podarunkiem koalicji, bo tam nic własnym siłom nie zawdzięczamy. Józefowi Piłsudskiemu zarzucano zaniedbywanie spraw zachodnich ziem polskich. Miało się to przejawiać m.in. w nieudzieleniu pomocy militarnej walczącym powstańcom wielkopolskim i śląskim. Było to bezzasadne, bo nie było możliwości wysłania oddziałów zbrojnych do Wielkopolski i na Śląsk, ponieważ oznaczałoby to klęskę w wojnie prowadzonej na wschodzie.

Zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego o przynależności Górnego Śląska miał zadecydować plebiscyt jego ludności. Jednak obie strony, niemiecka i polska, nie były zadowolone z takiego rozstrzygnięcia i rozpoczęły przygotowania do walki zbrojnej. W 1920 r., w okresie osłabienia państwa polskiego, Niemcy domagali się przyłączenia do Rzeszy Pomorza, Śląska i Poznańskiego oraz Wolnego Miasta Gdańska. Po ratyfikowaniu traktatu wersalskiego, w styczniu i lutym 1920 r. na Górny Śląsk przybyły angielskie, francuskie i włoskie oddziały wojskowe. Ich zadaniem było nadzorowanie przygotowania i przebiegu plebiscytu. W tym celu została utworzona Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa w Opolu. Z kolei w Katowicach powołano niemiecki, a w Bytomiu Polski Komisariat Plebiscytowy. Na czele komitetu polskiego jako Komisarz stanął Wojciech Korfanty, powołany na to stanowisko przez rząd polski. W czasie, kiedy odbywały się przygotowania do akcji plebiscytowej, między Polakami i Niemcami dochodziło do coraz częstszych starć, w których dotkliwe straty ponosiła strona polska. Bojówki niemieckie mordowały polskich działaczy politycznych oraz szykanowały ludność polską.
Czechosłowacja, wykorzystując trudną sytuację polityczną Polski, 23 stycznia 1919 r. zajęła zbrojnie Zaolzie zamieszkałe przez polską większość. Latem 1920 r. czeski minister spraw zagranicznych Edvard Benesz wykorzystał trudną sytuację Polski i na konferencji w Spa (5-16 lipca 1920) przeforsował, by o podziale Śląska Cieszyńskiego zadecydowały mocarstwa bez przeprowadzania plebiscytu. Zgodził się na to premier Władysław Grabski, licząc na pomoc mocarstw w obliczu ofensywy Armii Czerwonej przeciwko Polsce. Jedynie Węgry zachowały się odmiennie od Niemiec i Czechosłowacji. Okazały się one jedynym krajem w regionie, oferującym Polsce pomoc militarną w postaci 30 tys. kawalerzystów. Nie zasilili jednak obrony kraju ze względu na brak zgody rządów Czechosłowacji i Rumunii na przejazd oddziałów węgierskich przez terytoria tych państw. Dostawy węgierskiej broni i amunicji (30 tysięcy karabinów typu Mauser i 48 milionów pocisków karabinowych tego typu, 13 milionów pocisków typu Mannlicher, poważna ilość pocisków artyleryjskich różnych kalibrów), na stację kolejową w Skierniewicach dotarły dopiero 12 sierpnia 1920 r.

Na konferencji w Spa zaszło jeszcze coś więcej. Wspomniany Lioyd George wymusił na premierze Władysławie Grabskim  zgodę na przyjęcie tzw. linii Curzona jako rubieży polsko-sowieckiego zawieszenia broni oraz zgodę na rozstrzygnięcie przez Radę Ambasadorów (bez udziału Polski) podziału Śląska Cieszyńskiego, kwestii przynależności państwowej Wilna, Galicji Wschodniej, konstytucji Gdańska i traktatu polsko-gdańskiego. Jednostronne ustępstwa rządu Grabskiego nie spowodowały interwencji na rzecz Polski, a zostały wykorzystane na jej niekorzyść. Naczelnik Państwa i Naczelny Dowódca WP, marszałek Józef Piłsudski nie zgodził się na uznanie postanowień konferencji w Spa i zmusił Grabskiego do dymisji. Odrzucił również upokarzające warunki rozejmu, jakie oferowali stronie polskiej pewni zwycięstwa bolszewicy. 24 lipca 1920 r. powstał Rząd Obrony Narodowej z premierem Wincentym Witosem.

W dzień po jego powołaniu przybyła do Warszawy Międzysojusznicza Misja Wojskowa, a w jej składzie gen. Maxime Weygand, były szef Sztabu Generalnego Francuskich Sił Zbrojnych. Próby jej pomocy w doprowadzeniu do rozejmu między Polską i Rosją radziecką okazały się bezowocne, bo pod koniec lipca 1920 r. ani Polacy ani bolszewicy nie byli zainteresowani przerwaniem walk.

Niemcy wykorzystali toczącą się wojnę polsko – rosyjską i podejmowali w lipcu i sierpniu 1920 r. starania zmierzające do anulowania postanowień traktatu wersalskiego. 11 lipca 1920 r. odbył się plebiscyt na Warmii i Mazurach. Był to bardzo niedogodny dla Polaków moment, bowiem w tym czasie Armia Czerwona zbliżała się do granicy Prus Wschodnich. W wyniku głosowania Warmia i Mazury pozostały w Prusach Wschodnich, a Polsce przypadły jedynie niewielkie skrawki terytorium na Mazurach i nad Wisłą. 14 sierpnia 1920 r. moskiewska „Prawda” ogłosiła publicznie, że Niemcom zostaną zwrócone wszystkie tereny, które przyznano na mocy nieuznawanego przez RFSRR traktatu wersalskiego Polsce.

Rok 1920 był okresem wielkich polskich i rosyjskich operacji zaczepnychAngażowano w nich posiadany potencjał militarny, a ich celem było całkowite pokonanie militarne przeciwnika. Po udanych operacjach i bitwach WP z Armią Czerwoną na terenach Białorusi i Litwy w kwietniu 1919 r. (ofensywa wileńska) oraz Ukrainy w kwietniu 1920 r. (operacja ukraińska), zajęciu Wilna i Kijowa, rozbiciu 12. i 14. Armii ze składu Armii Czerwonej, w czerwcu 1920 r. rozpoczął się jego wielki odwrót. W pierwszych dniach lipca 1920 r. ruszyła ofensywa Armii Czerwonej na froncie litewsko-białoruskim. Na południu uderzyła 1. Armia Konna dowodzona przez komandarma Siemiona Budionnego. Związki operacyjne WP musiały się wycofać na odległość około 250–350 km na zachód utrzymując front na wysokości Równe-Tarnopol. Przed Lwowem zatrzymane zostały działania Frontu Południowo-Zachodniego dowodzonego przez komandarma Aleksandra Jegorowa. Armia Czerwona zbliżała się do ziem rdzennie polskich.

15 czerwca, w trakcie odwrotu wojsk polskich, Sejm uchwalił nowy pobór do wojska. Nie dał on spodziewanych rezultatów. W Małopolsce zarówno chłopi jak i robotnicy masowo uchylali się od obowiązku służby wojskowej. Prawie całkowicie wezwania do poboru ignorowały mniejszości narodowe. Sytuację opanował gen. Sosnkowski, stosując zdecydowane, nierzadko drakońskie metody, wprowadzając na przykład wojskowe sądy doraźne wobec osób cywilnych.

Klęski ponoszone przez Wojsko Polskie, przede wszystkim w walkach z Frontem Zachodnim komandarma Michaiła Tuchaczewskiego, ale i na kierunku ukraińskim (Front Południowy Armii Czerwonej) zmusiły polskie kierownictwo do podejmowania nadzwyczajnych kroków w celu  niedopuszczenia do totalnej klęski.

Brakowało odwodów, bo wszystkie wchłonęły cofające się fronty. Polska wyczerpała kredyty udzielone przez mocarstwa zachodnie na zakupy uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Ponadto Niemcy i Czechosłowacja utrudniały dostawy zagraniczne już zakupionego sprzętu wojskowego. Pozostawała mobilizacja rodaków i posiadanego potencjału wojennego w celu zmiany położenia militarnego. Obok wyposażenia materiałowego wojska niezwykle istotne było odbudowanie jego morale obniżonego do bardzo niskiego poziomu wskutek porażek ponoszonych latem 1920 r. Sytuacja militarna Polski pogarszała się z dnia na dzień. Coraz bardziej realną stawała się klęska, której symbolem byłby upadek Warszawy.

Na poufnej naradzie z udziałem Naczelnego Wodza marszałka Józefa Piłsudskiego, ministra spraw wojskowych gen. Józefa Leśniewskiego, szefa Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa WP gen. Stanisława Hallera i przedstawicieli klubów parlamentarnych zwołanej przez Marszałka Sejmu Ustawodawczego Witolda Trąmpczyńskiego w czerwcu 1920 r., oceniono, że kraj znalazł się w trudnej sytuacji polityczno – militarnej, która zagraża niepodległości państwa. 1 lipca 1920 r., na posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego premier Władysław Grabski zaproponował utworzenie Rady Obrony Państwa (ROP) w celu koordynacji działań politycznych i wojskowych. Miała ona być naczelnym organem państwa upoważnionym do wydawania zarządzeń obowiązujących zarówno w czasie wojny, jak i pokoju. Przewodnictwo ROP powierzono marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Już 2 lipca ukazał się rozkaz Ministerstwa Spraw Wojskowych (MSWojsk.) o rozpoczęciu werbunku do Armii Ochotniczej (AO).

3 lipca ROP wydała odezwę do narodu. Wzywano w niej wszystkich zdolnych do noszenia broni, by dobrowolnie wstępowali do wojska. W odezwie do żołnierzy zapowiadała ona, że żaden z nich po zwycięskiej wojnie nie zostanie bez pracy, czy to na roli, czy w mieście. Od 7 lipca do akcji mobilizującej społeczeństwo do odparcia niebezpieczeństwa grożącego narodowi i państwu włączył się kler katolicki wysyłając listy biskupów polskich do papieża Benedykta XV i do narodu polskiego. W liście biskupów do narodu wręcz żądano: Godnym się stańcie najdroższego daru wolności przez wasze poświęcenie dla Polski. Poświęcajcie dla niej wszelkie partyjne zawiści, wszelką żądzę panowania nad drugimi, wszelkie jątrzenia, wszelkie jadowite kwasy, wżerające się w jej duszę i w jej organizm. We wspólnej jej miłości i we wspólnej potrzebie jednoczcie się. W ślad za tym powstawały organizacje społeczne i charytatywne włączające się nie tylko do akcji propagandowej mobilizującej społeczeństwo do oporu, ale też propagowały ideę tworzenia Armii Ochotniczej i innych organizacji paramilitarnych oraz wspierały działalność na rzecz wykupu Pożyczki Odrodzenia Polski i Pożyczki Obrony Polski.

8 lipca powstał Obywatelski Komitet Wykonawczy Obrony Państwa na czele z marszałkiem Sejmu Trąmpczyńskim. Tworzono wojewódzkie, powiatowe i gminne Komitety Obrony Państwa. 11 lipca utworzono Generalny Inspektorat Armii Ochotniczej (GIAO) kierowany przez gen. Józefa Hallera. Jego zadaniem było propagowanie i wspieranie ochotniczego zaciągu do wojska. Zaciąg ten obejmował obywateli w wieku od 17 do 42 lat, a w przypadku oficerów do 50 lat. Powołano inspektoraty przy Dowództwach Okręgów Generalnych (DOGen.) Głównym ośrodkiem formowania AO była Warszawa. To jej formacje miały przede wszystkim uczestniczyć w walnej bitwie, która miała być stoczona na przedpolach stolicy. Drugim ośrodkiem organizowania AO była Małopolska. Do formacji AO mieli być przyjmowani obywatele niepodlegający obowiązkowej służbie wojskowej, a zdolni do walki na froncie i prac w instytucjach wojskowych.

Decyzja o tworzeniu Armii Ochotniczej spotkała się z żywą reakcją społeczeństwa. Służbę w szeregach armii uznano za podstawowy obowiązek wobec ojczyzny. Zniknęło wcześniej występujące zjawisko nie stawiania się na wezwanie do poboru. Jeszcze w maju 1920 r. około 40 % poborowych, głównie ze wsi, nie stawiało się przed komisjami poborowymi. Miała też miejsce plaga dezercji, którą kierownictwo MSWojsk. starało się ograniczać poprzez nasilenie działalności sądów polowych. Obok wyposażenia materiałowego wojska niezwykle istotne było odbudowanie jego morale obniżonego do bardzo niskiego poziomu wskutek porażek ponoszonych latem 1920 r. Według gen. Sosnkowskiego, negatywny wpływ na stan armii miały także waśnie międzypartyjne i brak zainteresowania losami prowadzonej wojny ze strony większości społeczeństwa.

15 lipca 1920 r. Sejm RP uchwalił ustawę o reformie rolnej. Według niej 80 % ziemi pochodzącej z reformy miała być przeznaczona na obdzielenie bezrolnych i małorolnych chłopów. 20 lipca premier Wincenty Witos wydał specjalną odezwę do chłopów wzywającą ich do wstępowania do wojska i potępiającą dezerterów. Prasa ludowa rozpoczęła intensywną akcję propagandową kierowaną na wieś. Wszystko to przyczyniło się do metamorfozy nastrojów społecznych.

W rezultacie zaciągu ochotniczego zorganizowano 4 pułki piechoty, 8 pułków jazdy, 4 pułki artylerii, 28 batalionów i 114 kompanii piechoty (ponad 105 tys. żołnierzy) jako uzupełnienie oddziałów frontowych. Z części ochotników utworzono samodzielną 22. Ochotniczą Dywizję Piechoty. Dowództwo OGen. Warszawa przystąpiło do formowania Jazdy Rycerstwa Polskiego im. Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, z której powstał 210., a później 211. pułk ułanów. Powstał też 201. pułk Szwoleżerów oraz Konny Oddział Lotny. W sumie ochotnicze formacje jazdy skupiły około 9,5 tysiąca kawalerzystów. W celu pokonania 1. Armii Konnej Budionnego w lipcu 1920 r. sformowano w rejonie Zamościa Grupę Operacyjną Jazdy. W dniach 29 lipca – 3 sierpnia pod Beresteczkiem i Brodami doszło do bitwy z 1. Armią Konną. Nie udało się jej rozbić, ale zadane jej straty zmusiły czerwonoarmistów do wycofania się za rzekę Ikwę, na odległość 60-100 km w celu odtworzenia zdolności bojowej.

Niepowodzenia na froncie powodowały narastanie krytyki pracy Naczelnego Dowództwa WP, w tym samego Piłsudskiego. Na razie miała ona miejsce na forum ROP. Krytykowano zwłaszcza system dowodzenia wojskami i sposób prowadzenia operacji. Pracę organów dowodzenia szczególnie źle oceniano na posiedzeniu ROP w dniu 19 lipca 1920 r. Lider Narodowej Demokracji Roman Dmowski wysuwał nawet kandydaturę gen. Dowbor-Muśnickiego na stanowisko Naczelnego Wodza lub zwrócenie się do aliantów o przysłanie oficera mogącego podołać jego obowiązkom. Piłsudski replikował twierdzeniem, że w danej chwili potrzebna jest niezłomna wola zwycięstwa, a stanowisko części polityków może doprowadzić do demoralizacji, odżycia waśni, kłótni i rozdarcia wewnętrznego. Twierdził, że ma plan prowadzenia wojny, ale w celu jego realizacji potrzebuje pełnego poparcia. Zażądał nawet zwolnienia go ze stanowiska i wraz z wojskowymi członkami ROP opuścił salę obrad. Pozostali członkowie ROP, podjęli uchwałę wyrażająca pełne zaufanie do Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza. Piłsudski powrócił na salę obrad, ale w ROP miał nadal wielu antagonistów. Wraz z upływem czasu, w 1922 r. błędy w dowodzeniu wojskami Piłsudski wyjaśniał między innymi:

niezwykłym analfabetyzmem panującym w Polsce w stosunku do pracy wojennej w ogóle, specjalnie w stosunku do pracy dowodzenia;

-rozszalałymi niczym nie tamowanymi, a wręcz wyzyskiwanymi przez stronnictwa polityczne ambicjami generałów, ich protekcyjnością do podwładnych i niezwykle nieraz ostrymi tarciami pomiędzy sobą w różnych formacjach i pomiędzy podwładnymi a przełożonymi;

– łatwością obniżenia autorytetu Naczelnego Wodza m.in. z powodu nienormalnej pod względem szkoły i rutyny kariery wojskowej;

uznaną przez siebie (J. P.) niemożliwością ścisłej codziennej współpracy ze sztabem Naczelnego Wodza.

Na krytyczną sytuację w systemie dowodzenia znaczny wpływ miały kłopoty z obsadą najwyższych stanowisk w WP. Na przykład, w lutym 1919 r. poprosił o dymisję ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego gen. Stanisław Szeptycki, następnie o zwolnienie ze stanowiska dowódcy Frontu Galicyjskiego wystąpił gen. Wacław Iwaszkiewicz, w kwietniu 1919 r. złożył dymisję ze stanowiska pełniącego obowiązki szefa Sztabu Generalnego płk Stanisław Haller. Próśb o dymisję Piłsudski długo nie przyjmował. Na dymisję gen. Stanisława Hallera zgodził się dopiero 20 lipca 1920 r., powołując go na dowódcę Frontu Północnego. Natomiast na stanowisko szefa Sztabu Generalnego powołał gen. Tadeusza Rozwadowskiego, którym był już od października do listopada 1918 r., kiedy to złożył dymisję, związaną ze sporem z Józefem Piłsudskim o sposób tworzenia armii. W lecie 1920 r. objęcia stanowiska dowódcy frontu odmówił gen. Dowbór-Muśnicki.

Na posiedzeniu ROP w dniu 22 lipca doszło do ponownego ostrego sporu. Marszałek Piłsudski opowiedział się przeciwko podejmowaniu rokowań z Rosją radziecką. Został jednak przegłosowany i zarówno rząd, jak i Naczelne Dowództwo WP zobowiązano do wystąpienia z propozycją natychmiastowego zawieszenia broni i podjęcie rokowań. Alianci inspirowali działania polskich polityków, zmierzając do odsunięcia marszałka Piłsudskiego od władzy i forowali gen. Weyganda jako tego, który miał go zastąpić na stanowisku Naczelnego Wodza. Nienormalym było dla nich skupienie w jednym ręku funkcji naczelnego dowodzenia wojskiem z najwyższymi funkcjami politycznymi.

25 lipca gen. Weygand odbył w Belwederze rozmowę z Józefem Piłsudskim. Obaj zrobili na sobie marne wrażenie, tym bardziej że Piłsudski zdawał sobie sprawę z działań mających na celu odsunięcie go od dowodzenia i z tego, że gen. Weygand jest jednym z kandydatów na jego miejsce. W rozmowie z Piłsudskim gen.. Weygand wymienił gen. Józefa Hallera i gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego jako tych, którym należy powierzyć odpowiedzialne stanowiska w WP. Szybko jednak zorientował się, że odsunięcie Piłsudskiego od dowodzenia WP nie wchodzi w grę. Mógł zastąpić gen. Rozwadowskiego na stanowisku szefa Sztabu Generalnego, ale to oznaczało jego podległość Piłsudskiemu i konieczność bliskiej z nim współpracy, czego Weygand nie chciał. Odmówił więc zastąpienia gen. Rozwadowskiego na zajmowanym stanowisku i ostatecznie został jego doradcą z dostępem do wszystkich dokumentów wojskowych. Szybko jednak doszło do konfliktu obu generałów. Chociaż urzędujący w sąsiednich pokojach, porozumiewali się ze sobą wyłącznie na piśmie.

W opisanych tu skrótowo warunkach, pod koniec lipca 1920 r. rozpoczęły się prace sztabowe nad koncepcją i planem generalnej bitwy z Armią Czerwoną.