Klub Generałów

Wojna hybrydowa:
geneza, ewolucja, strategia

Gen. bryg. Marek K. Ojrzanowski

„Największym osiągnięciem jest
pokonać wroga bez walki…”
Sun Tzu.

Termin wojna hybrydowa stał się obecnie tak modnym, że praktycznie codziennie gości na łamach różnych mediów, podobnie jak stał się słowem-kluczem w odniesieniu do niemal wszystkich współczesnych konfliktów zbrojnych i sytuacji kryzysowych. Słyszymy, że wojna hybrydowa toczona była w Iraku i Afganistanie, prowadzili ją Rosjanie na Krymie i Ukrainie oraz białoruski reżim podczas niebezpiecznie zaostrzonego pod koniec ubiegłego roku kryzysu z uchodźcami na naszej wschodniej granicy. Tymczasem od chwili pojawienia się tego terminu, wojna hybrydowa uległa ewolucji, obecne jej zdefiniowanie zostało utrudnione, natomiast jej możliwe implikacje stały się istotne dla systemu bezpieczeństwa państwa i sił zbrojnych w szczególności.
Słownikowa definicja przymiotnika hybrydowy pochodzi od łacińskiego korzenia hybryd, które znaczy mieszaniec, hybryda to coś, co składa się z wielu elementów, często do siebie niepasujących, hybrydowy zaś, to będący wynikiem pomieszania dwóch gatunków, ras, rodzajów, form, pojęć, itp. Do teorii wojskowej termin wojna hybrydowa po raz pierwszy wprowadził w 2007 roku wywodzący się korpusu US Marines ppłk Frank Hoffman w odniesieniu do działań pozapaństwowego aktora, jakim był Hezbollah podczas prowadzonej w 2006 roku przez siły Izraela kampanii wojskowej. Taka wojna zawierała mieszankę różnych metod i środków i łączyła działania form regularnych, nieregularnych i kryminalnych z terroryzmem i użyciem nowoczesnych technologii. Stosując różnorodność środków i sposobów spodziewano się wytworzenia pozytywnego efektu synergii, a poprzez zwiększenie złożoności pola walki również wzrostu stopnia zagrożenia dla przeciwnika. Idea ta bazowała na dwóch wyraźnie odróżnialnych formach wojny: regularnej i nieregularnej, które zostały scalone w jedną hybrydową postać. Obecnie jednak, takie zmieszanie okazało się problematyczne, ponieważ regularne wojny między państwami stały się rzadkością.
Dobrym przykładem jest tu zimna wojna, która była zimną dlatego, gdyż oba konkurujące mocarstwa dążyły do unikania eskalacji mogącej doprowadzić do wojny jądrowej. Zimna wojna to również doskonały przykład łączenia różnych typów metod i środków militarnych z wszelkimi pozamilitarnymi, co zresztą też miało miejsce praktycznie we wszystkich wojnach. W tym kontekście, rozpatrując współczesne wojny i jej różne odmiany, przymiotnik hybrydowy – nośne słowo-klucz, wymaga więcej analitycznej uwagi przydatnej dla teorii i praktyki sztuki wojennej, co pozwoliłoby uniknąć dowolnej i rozmytej interpretacji na wszelkie militarne i pozamilitarne formy kryzysowe.
Ograniczona początkowo swym wymiarem koncepcja wojny hybrydowej, zyskała na popularności w 2014 roku po okupacji i zaborze Krymu przez Rosjan. Szybko też została skojarzona z wygłoszonym wcześniej poglądem generała Walerego Gierasimowa, szefa Generalnego Sztabu Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, do tego stopnia, że zaczęto nazywać ją doktryną jego imienia. Również podczas szczytu NATO we wrześniu 2014 roku wojna hybrydowa była omawiana w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę. Było to widoczne odejście od oryginalnej koncepcji ppłka Hoffmana, która zresztą do obecnych nowych form działań wojennych już zbytnio nie przystawała. Utożsamienie zaś wojny hybrydowej z działaniami rosyjskimi, było niezgodne z założeniem występowania w niej aktorów pozapaństwowych. Ponadto zaczęto je postrzegać jako stwarzające bezpośrednie zagrożenie dla dla państw sąsiednich. Takie postrzeganie jednak rozmywało samą koncepcję wojny hybrydowej, czyniąc ją przy tym dyżurnym i popularnym sloganem w publicystyce, jednak dla rozwoju myśli teoretycznej niewnoszącym niczego nowego. Sam problem nie ogranicza się do teorii, w istocie dotyczy adekwatnego zrozumienia zjawiska współczesnej wojny i wynikających z tego praktycznych implikacji dla strategii i wojskowości.
Koncepcja wojny hybrydowej podlegała ciągłej ewolucji. Geneza jej sięga końca lat .90, kiedy używana była do określenia wspólnych działań sił konwencjonalnych ze specjalnymi. Dekadę później ppłk Hoffman widział ją jako wspólne działanie operacyjne podczas wojny regularnych i nieregularnych sił i środków. Inwazja i zabór Krymu przez Rosję w 2014 roku poszerzyły terminologiczny zakres tej koncepcji. Ta zakończona spektakularnym sukcesem i niemal bezkrwawa operacja zaczęła być postrzegana z perspektywy mającego miejsce rok wcześniej wystąpienia gen. Gierasimowa. Nie padły wtedy słowa „hybrydowa” ani „Ukraina”, natomiast samo wystąpienie zostało uznane jako „doktryna Gierasimowa” w wojnie hybrydowej. Według niej, siły pozamilitarne miały być wykorzystane do zainicjowania zbrojnego kryzysu w sąsiednim państwie, po to, by można było usprawiedliwić późniejszą rozstrzygającą interwencję sił wojskowych. Powstały w ten sposób konflikt w szarej strefie rozgrywany poniżej progu wojny wkraczał w inny wymiar: stawał się użyciem pozamilitarnych sił i środków na poziomie strategicznym, inaczej niż w tradycyjnej wojnie i w klasycznej koncepcji wojny hybrydowej przebiegających głównie w wymiarze operacyjnym. Gierasimow za pomocą konfliktu w szarej strefie zmieniał parytet użycia tradycyjnej siły wojskowej na rzecz wykorzystania bezprzemocowych sił i środków poniżej progu wojny.
Samo założenie „doktryny Gierasimowa” było błędne, natomiast jego interpretacja okazała się nośną dla polityków przytłoczonych miernymi rezultatami wyczerpujących wojen w Afganistanie, Iraku i Libii. Rosyjska agresja na Gruzję i Ukrainę oraz inne ograniczone działania z użyciem siły wprowadziły nową jakość, która szybko zyskała popularność zarówno wśród polityków jak i wojskowych, przede wszystkim przeświadczenie, że Rosja stanowi największe i bezpośrednie zagrożenie dla swoich sąsiadów. Dla polityków było to wygodne, gdyż pozwalało na przeniesienie uwagi z kosztownej i uciążliwej wojny z terroryzmem na nowy konflikt, który niebawem zyskał nawet etykietę nowej zimnej wojny. Jednak kojarzenie rosyjskich działań politycznych i militarnych z wojną hybrydową nie było właściwe, gdyż wkładało do jednego worka inne jej działania, zarówno z użyciem przemocy jak i bez oraz odbywających się z udziałem różnych aktorów. Nie była to też jakaś nowa strategia, która uzasadniałaby dostrzeganie w tych działaniach istotnego zagrożenia. Na pewno zaś, dla establishmentu państw demokratycznych wnosiło to potrzebę wypracowania właściwej interpretacji nowych uwarunkowań w jakich znalazła się wojna hybrydowa i wojna w ogóle. A zatem powstało zapotrzebowanie na wypracowanie nowej adekwatnej strategii.
Fiasko tradycyjnej strategii było najlepiej widoczne w wojnie w Afganistanie, która pokazała, że jej wąska interpretacja skupiona na wykorzystaniu siły nie przyniosła rezultatów. Było to też następstwem okresu zimnej wojny, kiedy w stosunkowo stabilnych warunkach państwa skupiały się na odstraszaniu i zachowaniu status quo, później zaś okazało się, że nie miały doświadczenia do aktywnego prowadzenia działań wojennych. Zajęcie przez Rosjan Krymu wypadło dokładnie w momencie, kiedy większość państw wycofując się z Afganistanu potwierdziła fiasko stosowanej strategii przeciwpartyzanckiej. Paradoksalnie, koncepcja wojny hybrydowej obejmująca połączone zaangażowanie różnych sił, środków i metod pozwoliła odwrócić uwagę od tej porażki. Przypadkowa korelacja w czasie tych dwóch zdarzeń okazała się sprzyjającą dla zachodnich wojskowych, którzy nigdy nie uznali swojej klęski przeciw Talibom. Kiedy więc stwierdzono, że pojawiło się nowe zagrożenie ze strony Rosji, rozpatrywanie wniosków z przedłużającej się afgańskiej wojny odłożono ad acta.
Wystąpienie Gierasimowa pokazało odmienny od tradycyjnego punkt widzenia i skupiający się na niedawnych doświadczeniach. Znaczna jego część zawierała wnioski z kilku ostatnich wojen prowadzonych przez Rosję i Stany Zjednoczone. Wśród nich wykazywano, że „w osiąganiu politycznych i strategicznych celów wzrosła rola środków niemilitarnych, które w wielu przypadkach okazały się znacznie efektywniejsze niż potęga siły i skuteczności użytych broni”. Przedstawiono też występujący w tych nowych warunkach stosunek środków niemilitarnych do militarnych jak cztery do jednego.
Działania w Afganistanie, założenia wojny hybrydowej i postulowany przez Gierasimowa charakter współczesnej wojny miały dość wyraźne podobieństwa. Przeciwpartyzanckie operacje w Afganistanie również cechowały się połączeniem różnych wojskowych i niewojskowych środków i metod w uzyskaniu wymaganej synergii. Gierasimow, pokazując swój ilościowy stosunek działań niemilitarnych do militarnych, w istocie powtórzył występujący w szerszym kontekście wskaźnik mówiący, że każda wojna składa się w czterech piątych z działań politycznych i w jednej piątej z wojskowych.
Wojna hybrydowa i konflikt w szarej strefie pokazują, że sukces we współczesnej wojnie zależy od właściwego połączenia i koordynacji wojskowych i niewojskowych sił i środków. Nie jest to nic nowego, podobna kwestia rozpatrywana była już wcześniej. Niedocenianie własnych doświadczeń z takich teatrów jak Afganistan i utożsamianie działań rosyjskich z wojną hybrydową to oczywiście spłycenie problemu pozbawione rzetelnej analizy strategicznej.
Przypisywanie wojny hybrydowej tylko działaniom rosyjskim świadczy o braku głębszego przemyślenia wniosków ze współczesnej wojny i działań wojennych, pomimo, że właśnie w Afganistanie taka wojna była prowadzona. W podejściu tym również trudno dostrzec zwiastun nowych organizacyjnych reform w zakresie potrzeby łączenia i koordynowania wojskowych i niewojskowych sił i środków. Wiadomo jednak, że ogólnie siły zbrojne nie dysponują zbyt wieloma środkami niemilitarnymi, których użycie mogłoby być stosowane w wojnie hybrydowej, stad też dla establishmentu wojskowego opieranie się na tradycyjnych siłach i technologii nadal pozostaje priorytetem, również w Rosji.
Wystąpienie Gierasimowa dotyczyło głównie prowadzenia działań zbrojnych podczas wojny, w których podkreślano wykorzystanie najnowszych technologii włącznie z robotami i sztuczną inteligencją. Establishment wojskowy na całym świecie uważa za najważniejsze tradycyjne działania wojskowe z użyciem siły. Jest to wąski sposób rozumienia strategii wojskowej nieodpowiadający współczesnym konfliktom, w których główny nacisk położony jest na użycie środków bezprzemocowych poniżej progu wojny. Ewolucja wojny hybrydowej pokazuje, że współcześnie akcent leży w wielkiej strategii, która zakłada wykorzystanie przez aktorów wszelkich dostępnych sił i środków, inaczej niż rozumie to wąska strategia wojskowa oparta na posługiwaniu się gołą siłą.
Strategia, kategoria sztuki wojennej, usytuowana jest w centrum teoretycznej myśli establishmentu wojskowego stanowiąc pomost między wojną a polityką. Bez tego pomostu wojna byłaby jedynie stosowaniem przemocy, a używający ją zwykłymi mordercami. Z perspektywy strategii działania w sferze tak zwanego „pełnego spektrum”, w którym wykorzystuje się również środki bezprzemocowe, mogą być obce tylko dla tych, którzy postrzegają strategię i wojnę, jako należącą z natury do sfery wojskowej.
Gierasimow, zdając sobie dobrze z tego sprawę, podkreślił długą obecność w rosyjskiej myśli strategicznej jednoczenia sił i środków militarnych z pozamilitarnymi i utrzymywał, że „obecnie w metodach konfliktu nacisk skupiony został na szerokim stosowaniu politycznych, ekonomicznych, informatycznych, humanitarnych i innych niemilitarnych środków – łącznie z wykorzystaniem siły protestów społecznych”. Widać tu, że ewolucja wojny hybrydowej pokryła szarą strefę konfliktu, tym samym jej zakres poszerzył wąską strategię wojskową wstawiając ją w szersze ramy wielkiej strategii, w sposób przypominający prowadzenie działań wojennych w sferze polityki w czasach zimnej wojny. Ewolucja ta wskazuje na dewaluację skuteczności użycia przemocy we współczesnej wojnie, co też powoduje bezpośrednie implikacje dla strategii.
Kluczowa rola przemocy w teorii wojskowej pochodzi od myśli Clausewitza z początku XIX wieku. Utyskując na stosunkowo małe zainteresowaniem mechanizmem walki u swoich współczesnych, Clausewitz podkreślał znaczenie przemocy w wojnie, uznając ją ostatecznie za naczelną i stałą naturę wojny, a samą wojnę definiował jako użycie siły do zmuszenia przeciwnika do podporządkowania się politycznej woli. Definicja ta ustanowiła dla profesji wojskowej wytyczną koncentrującą się głównie na jednej opcji– użycia przemocy do uczynienia przeciwnika bezbronnymi.
Koncepcja ta zdobyła trwałą pozycję, kreując w swoim czasie nawet nową definicje żołnierza, jako „specjalisty od przemocy”. Samuel Huntington rozbudował dalej tę definicje nazywając oficerów „menadżerami przemocy”, twierdził również, że „głównym zadaniem wojska jest prowadzenie pomyślnej walki zbrojnej” i utrzymywał, że służba wojskowa stała się odrębną regularną profesją. Huntington uważał, że osiągnięcie skuteczności wymaga pozostawienia spraw wojskowych zawodowcom, którzy będą spełniać swoje funkcje poddani „obiektywnej cywilnej kontroli”. Stąd też, wojnę, działania wojenne oraz użycie przemocy w wojnie lokował w zakresie domeny profesji wojskowej.
Rozróżnienie na stosowanie siły i środków bezprzemocowych jest oczywiście widoczne w teorii strategii. Przymiotnik „wojskowy” przy strategii jednoznacznie odnosi się do stosowania przemocy, przy tym większość prac dotyczących strategii pochodzi od myśli Clausewitza. Dla niego strategia to „teoria wykorzystania bitew do osiągnięcia celów wojny”, a taktyka to „teoria użycia siły wojskowej w walce”. Podczas gdy wielka strategia obejmuje wszelkie środki, jakie aktorzy mogą zastosować do osiągnięcia zakładanych politycznych celów, strategia wojskowa skupia się na węższym zakresie i na niższym szczeblu, na którym dominują wojskowi aktorzy i ich środki. Stąd, strategia wojskowa preferując użycie siły, staje się tym samym jednym z sektorów szerszej wielkiej strategii.
Wpływ Clausewitza daje się zauważyć również przy rozpatrywaniu działań w szarej strefie poniżej progu wojny. Był to też punkt wyjścia dla Georga Kennana, dyplomaty amerykańskiego, znanego ze swego „długiego telegramu” z 1946 roku, w którym poddał krytycznej analizie sowiecki system polityczny. Kennan wprowadził pojęcie „działania wojenne w sferze polityki”, które określał jako logiczne zastosowanie doktryny Clausewitza w czasie pokoju. W szerszej definicji, działania wojenne w sferze polityki to użycie przez państwo wszelkich dostępnych środków do osiągnięcia swoich celów, w czasie, kiedy nie ma działań zbrojnych. Definicja ta, niezależnie od swego długiego wieku, w dobrym stopniu określa konflikt w szarej strefie, lepiej nawet aniżeli widać to w dzisiejszych dyskursach. Nie mniej jednak, sama definicja opiera się na potencjalnie chwiejnych podstawach.
Z punktu widzenia Clausewitza „działania wojenne w sferze polityki” to nic innego jak oksymoron. Po pierwsze, Clausewitz uważał, że wojna jest kontynuacją polityki innymi środkami, więc lokowanie jej w sferze politycznej jest pozbawiony sensu. Dla Clausewitza każda wojna, jak i działania wojenne, są z natury polityczne. Kennan swoje rozumowanie uzasadniał tym, że „realia stosunków międzynarodowych” składają się z „ciągłych zmagań w warunkach wojny i poza nią”, zaś określenie „sfera polityki” miało w zamyśle podkreślić zmniejszenie nacisku na użycie przemocy, a za tym przesunięcie wykorzystania wąskiej strategii wojskowej w kierunku szerszej wiekiej strategii. W każdym razie, działania wojenne w sferze polityki stały się wkrótce formą prowadzenia zimnej wojny bez uciekania się do wymiany uderzeń jądrowych. Po drugie, jeżeli rzeczywiście uznamy, że każda wojna to użycie przemocy jak widział to Clausewitz, więc nie mógł on uważać działań niestosujących przemocy za wojnę czy działania zbrojne. Ewolucja wojny hybrydowej wyrasta z nacisku położonego na użycie środków bezprzemocowych, szara strefa dodatkowo potwierdza, że takich środków nie stosuje się w warunkach wojny, czy w tradycyjnych działaniach militarnych. Działania wojenne w sferze polityki wprowadzone przez Kennana wyrastają z podobnego założenia.
Ze współczesnych konfliktów, w których użycie przemocy uległo wyraźnemu osłabieniu, bezpośrednio na strategię wpływa widoczny wniosek: nacisk na środki bezprzemocowe powiększa zakres wielkiej strategii kosztem wąskiej strategii wojskowej. Operacje rosyjskie potwierdziły tę tezę, podobnie jak inne ostatnie konflikty – włącznie z zaangażowaniem państw zachodnich w Afganistanie – wykazując wyraźnie, ze sama strategia wojskowa i przemoc nie są w stanie osiągnąć szeroko zakrojonych celów politycznych. Z powyższej analizy wynika również, że lansowana przez Clausewitza strategia bardziej koncentruje się, w rozumieniu współczesnym, na operacyjnym wymiarze wojny.
Dalsza analiza pokazuje, że odpowiedź na zagrożenie wytwarzane przez aktorów takich jak Rosja wymaga przygotowania obrony totalnej, której nie zapewnią same siły zbrojne. Obrona totalna – użycie w obronie kraju i jego interesów wszelkich dostępnych środków – to domena wielkiej strategii, w której podkreśla się też jej pasywny charakter mający za cel zachowywanie status quo, w przeciwieństwie do inicjatywy agresora, stosującego ofensywne działania w pełnym spektrum.
Poszerzenie strategii poprzez nadanie priorytetu środkom niemilitarnych przed militarnymi stawia kłopotliwe pytania dla profesjonalistów wojskowych. Bez wzglądu na stosowaną terminologię, wiele z działań przypisanych do szarej strefy, wojny hybrydowej i działań wojennych w sferze polityki leży poza tradycyjną domeną wojskową, podobnie jak i użycie przemocy w wojnie. Najważniejsze z tych pytań to: Jak dewaluacja konwencjonalnych działań zbrojnych wpłynie na środowisko wojskowe? Innymi słowy, jak profesja, która do tej pory skupiała się wąsko na zadawaniu śmierci i destrukcji odnajdzie się w warunkach zdominowanych przez nowe wyzwania i zagrożenia?
W zachodniej kulturze strategicznej profesja wojskowa opiera się na zasadzie apolityczności. Ten dosyć idealistyczny fundament uzasadniany jest specjalną domeną profesji – użyciem przemocy. Chociaż niezbędna do ochrony państwa, wojskowa domena używania przemocy stanowi również groźbę militaryzmu, który zagrozić może bezpieczeństwu demokracji. Możliwość użycia przemocy sprzyja nie tylko utrzymaniu wewnętrznego porządku, lecz również niedemokratycznemu przejęciu władzy. Obawa utraty politycznej kontroli nad wojskiem prowadzącej do niedemokratycznego systemu rządów, była szczególnie odczuwalna podczas II wojny światowej, czego skutek nazwany został „państwem garnizonowym”, a więc w pełni zdominowanym przez wojsko. W rezultacie siły zbrojne zostały poddane ścisłej kontroli politycznej i, tam gdzie było to możliwe, oddzielone od polityki i podporządkowane jej demokratycznym zasadom. Było to zgodne z ideą Huntingtona zakładającą, że wąska domena wojskowa powinna być skoncentrowana na używaniu siły i trzymana z dala od polityki.
Huntington był jednak za ten pogląd krytykowany, jako niewłaściwe rozumiejący Clausewitza, który, postrzegany z innej perspektywy odrzucał ideę politycznie neutralnych sił zbrojnych mogących odrębnie walczyć w izolacji od społecznego środowiska. To, czy działania wojenne mogą być odrębnie prowadzone potwierdzają dwie koncepcje strategii – szerokiej wielkiej strategii i wąskiej strategii wojskowej – i rozstrzygają dylemat, kto ostatecznie sprawuje kontrolę nad wojną, co też już zostało formalnie umocowane w biurokratycznych, normatywnych i prawnych ramach demokratycznego państwa. Kontrola ta ma zasadnicze konsekwencje, przede wszystkim polityczne. Kiedy w wojnie decydującą rolę odgrywa użycie siły, wtedy należy ona do domeny profesji wojskowej, która, jak każda profesja dąży w ramach swojego zakresu do uzyskania autonomii. Wielka strategia natomiast wprowadza trwałą zasadę, że polityczna kontrola nad wojną powinna znaleźć się w rękach cywilnych, a nie wojskowych.
Jeśli zgodnie z koncepcją wojny hybrydowej i jej pokrewnych, większość konfliktów współczesnych przebiega poza tradycyjną domeną wojskową, rodzi to zasadnicze pytania dla wojskowej profesji. Jeżeli we współczesnych konfliktach ranga przemocy spadła, co wtedy pozostanie specjalną domeną wojskowej profesji? Czy musi się ona zdefiniować na nowo poprzez poszerzenie swej tradycyjnej wąskiej formuły? Czy przekroczenie tradycyjnych granic nie doprowadzi do konfliktu z demokratycznymi cywilnymi relacjami z wojskiem, kiedy nieuchronnie zostanie ono uwikłane w działania należące do sfery politycznej?
Powyższe pytania są niewygodne, nie mniej powinny być stawiane. Nie trudno też dojść do wniosku, dlaczego niechętnie się je zadaje. Zapoczątkowane przez Clausewitza skupienie uwagi na przemocy przyznało kluczową rolę profesji wojskowej, raczej jednak w sensie technicznym, co pozwalało jej występować poza kontrolą polityki. Clausewitz uznał przemoc za wiodącą zasadę wojny decydującą o jej wyniku. Polityczne cele wojny osiągane miały być poprzez rzucenie przeciwnika na kolana. Wymagało to zniszczenia sił przeciwnika, tak, aby nie był w stanie dalej się bronić. Następnie, należało zdobyć kraj wroga, po to by jego ludność została pozbawiona możliwości powołania nowych sił i odrodzenia oporu. Ten sposób wyznaczenia strategicznego celu dawał korzyść dla profesji wojskowej – mogła ona samodzielnie zwalczać siły przeciwnika bez uciążliwego nadzoru i wtrącania się polityków w sprawy wojskowe. Tymczasem obecnie, co pokazały ostatnie doświadczenia i wypływające z nich wnioski, podejście takie zostało podważone.
Z problemem tym, określając skutki szerszej strategii dla profesji wojskowej, nieco lepiej poradził sobie Kennan. Zakładał on, że działania wojenne w sferze polityki zawierają czynnik militarny, jednak nie przewidywał tu żadnej roli wojska i odpowiedzialność za te działania powierzał Departamentowi Stanu, a nie Departamentowi Obrony. Miało to swoje uzasadnienie gdyż działania wojenne w sferze polityki prowadzone są również w szarej strefie pomiędzy wojną a pokojem. Ostatecznie sprawę przesądziła Centralna Agencja Wywiadowcza prowadząc swoje tajne operacje. Nad teatrami wojny kontrolę sprawuje dowództwo wojskowe, natomiast nie została w wyraźny sposób zdefiniowana rola, jaką w działaniach wojennych w sferze polityki powinno odrywać wojsko.
W tej sytuacji bardziej trafną okazała się koncepcja ppłk. Hoffmana. Uznając różnicę w postrzeganiu wojny przez Kennana i Clausewitza, główny problem ze zdefiniowaniem działań wojennych w sferze polityki Hoffman widział nie tyle w tym, że stosuje się w nich środki niemilitarne, lecz w tym, że używa ich się bez wojny, a skoro tak, to nie można ich uważać za działania wojenne. A więc, tak jak działania wojenne w sferze polityki mogą rozgrywać się na teatrach wojny, tak wojna hybrydowa pozostaje nadal wojną uznając przy tym prawo profesji wojskowej do działania w swej tradycyjnie wąskiej domenie.
Koncepcja wojny hybrydowej Hoffmana ewoluowała od swego oryginalnego założenia. Początkowo podkreślała ona jednoczenie regularnych i nieregularnych sił, środków i metod w głównej mierze w operacyjnym wymiarze wojny, obecnie przesunęła się w kierunku poglądów Gierasimowa i Kennana sytuujących ją na poziomie strategicznym z naciskiem na wykorzystanie niemilitarnych środków w szarej strefie. Jeżeli współcześnie w głównych działaniach kryzysowych nie stosuje się przemocy i rozgrywane one są poza stanem wojny, jaką więc rolę w takim konflikcie będzie spełniało wojsko? Innymi słowy, im dokładniej obecne rozumienie wojny hybrydowej pokrywa się z konfliktem w szarej strefie, tym w większym stopniu wywiera ono wpływ na profesję wojskową. Posłużmy się jednym konkretnym przykładem: niewyraźna granica pomiędzy wojną i pokojem podważa istniejące normy w relacjach cywilno – wojskowych i próg możliwego do akceptacji działania z użyciem wojska. Dlatego politycy powinni być tu szczególnie wyczuleni. Stawianie na równi z wojną politycznych rozgrywek stwarza ryzyko rozszerzenia sfery wojskowej i militaryzację nie tylko polityki zagranicznej, lecz potencjalnie całych społeczeństw.
Zamiarem wyrażonym w wystąpieniu Gierasimowa w 2013 roku było zdopingowanie rosyjskich ekspertów wojskowych do zwiększenia analitycznego wysiłku. Rozważania nowego kontekstu prowadzenia wojen doprowadziły Gierasimowa do konkretnych pytań: Co rozumiemy przez nowoczesną wojnę? Do jakich działań powinna być przygotowana armia? Jak powinna być uzbrojona? Właściwe odpowiedzi na nie, to sposób budowy i rozwoju sił zbrojnych w dłuższej perspektywie. Do ich znalezienia wojskowi planiści muszą posiąść pełne zrozumienie współczesnych form i metod użycia siły i prowadzenia wojny.
Termin wojna hybrydowa zdążył już na dobre utrwalić się w publicznym, akademickim i politycznym dyskursie, w dalszym ciągu jednak, jest to słabo zdefiniowany neologizm. Nawiązując do nowej formy wojny, termin ten stał modnym słowem-kluczem obrazującym praktycznie każde kryzysowe działanie. Nieco bardziej adekwatnym jest termin konflikt w szarej strefie. Podobnie jak działania wojenne w sferze polityki, obydwa terminy obrazują koncepcje swoim zakresem wpisujące się w wielką strategię. Są to jednak koncepcje niejednoznaczne i takie rozmycie może nie mieć znaczenia dla polityków, w istocie jednak utrudnia właściwe zrozumienie współczesnej wojny i działań wojennych, a zatem i prowadzenia adekwatnej polityki.
Większość obecnej dyskusji na temat wojny hybrydowej skupia się wokół działań Rosji, pomijając przy tym ogólnie zachodzące zmiany. Gdyby wojna hybrydowa była przypisana tylko działaniom prowadzonym przez Rosję, tym samym, nie odnosiłaby się do ogólnej formy wojny. Ograniczony sukces państw zachodnich w jednoczeniu różnych sił i środków w działaniach, jak pokazał Afganistan, rodzi dwa pytania. Pierwsze, w jaki sposób Rosji udało się odnieść sukces stosując ten rodzaj wojny? Drugie, czy ostatnie nasze porażki nie powinny stać się przedmiotem poważnych studiów? W każdym razie, rezygnacja z aktywnej strategii stawia nas w pozycji biernych obrońców status quo, a nie twórców nowej, odpowiadające adekwatnym wyzwaniom. Wiadomo też, że na dłuższą metę bierna strategia nie daje możliwości zabezpieczenia własnych interesów.
Koncepcja wojny hybrydowej od jej pierwszego zaprezentowania przez Hoffmana w 2007 roku podlegała ewolucji. Ostatnie studia pokazują, że jego koncepcja skupiała się na wymiarze operacyjnym i priorytecie środków militarnych: użyciu siły podczas wyraźnie zdefiniowanej wojny. Wykorzystanie środków militarnych staje się mniej wyraźne w kontekście ewolucji koncepcji Gierasimowa zmierzającej w kierunku konfliktu w szarej strefie, w którym dominują środki niewojskowe poniżej progu wojny. Można też zastanawiać się, czy taka koncepcyjna ewolucja może być odtworzeniem działań wojennych w sferze polityki, terminu wykreowanego przez Kennana bezpośrednio po II wojnie światowej. Duża część dyskusji dotyczącej wojny hybrydowej w powiazaniu z działaniami Rosji, przypomina debaty dotyczące zimnej wojny, czyli niewnoszących nic nowego do oczekiwanego obecnie zapotrzebowania na adekwatną teorię.
Bez względu na to, co nazywamy nowym rodzajem wojny, wojna hybrydowa zakłada, że wojskowe środki utraciły pierwszeństwo w osiąganiu celów politycznych. Z jednej strony, poleganie na sile stało się dużo kosztowniejsze, a za tym trudniejsze. Z drugiej, uzyskanie zakładanych celów na wojnie niekoniecznie musi być osiągane poprzez nanoszenie śmierci i destrukcji, czy też groźby ich użycia. Z pespektywy teorii strategii, taka ewolucja powinna być postrzegana jako dająca prymat wielkiej strategii, która wykorzystuje wszelkie dostępne środki, w przeciwieństwie do wąskiej strategii wojskowej skupionej na gołej przemocy. W Afganistanie wykorzystanie wojskowej strategii usiłującej łączyć różne militarne i niemilitarne środki, przyniosło fatalne skutki. Okazało się, że same środki militarne nie wystarczą, kiedy staną naprzeciw poważnym problemom politycznym.
Powyższe argumenty pokazują, że potrzebne jest wyjście poza myślenie Gierasimowa i dokonanie dogłębnej analizy współczesnej wojny i sytuacji kryzysowych, tym bardziej, że działania Federacji Rosyjskiej w styczniu bieżącego roku wokół granicy z Ukrainą, jak wszystko wskazuje, na pewno przekroczą dotychczasowe ramy nakreślone przez znaną nam strategię. Wejdą tym samym w terminologiczną koncepcję wyewoluowanej wojny hybrydowej przy tym prowadzonej w szarej strefie bezpieczeństwa. To zaś z kolei może być potwierdzeniem opinii gen. prof. Stanisława Kozieja sprzed dwóch dekad, że “niejako wracamy do pierwotnej sytuacji, gdy wojny prowadziły całe społeczności, a nie tylko ich wyodrębnione, wyspecjalizowane struktury. Wracamy na nowo do klasycznej teorii wojen. To jest ostateczne zwycięstwo Sun Tzu nad Clausewitzem”.
Natomiast nasz rodzimy establishment wojskowy, na wzór ekspertów Gierasimowa, powinien zostać zdopingowany (sam lub przez kogoś) do odpowiedzi na postawione w tekście pytania, inaczej nie ma mowy o uzyskaniu jakiejkolwiek skuteczności przez nasze wojsko adekwatnej do nowych wyzwań.


Opracowane na podstawie: Ilmari Käihkö, The Evolution of Hybrid War: Implications for Strategy and the Military Profession. PARAMETERS vol.51, No.3 Autumn 2021.